czwartek 2 lutego 2017

To już nie jest ta genialna Barca, która potrafi oczarować, stworzyć prawdziwy spektakl. Barcelona Luisa Enrique ma problemy z ustabilizowaniem formy na poziomie niedostępnym dla innych, owszem, wciąż może grać zjawiskowo, jednak życzylibyśmy sobie oglądać co rusz piłkarski kunszt barcelońskiego tercetu MSN. Wczoraj Barca pokonała 2:1 Atletico na Vicente Calderon. Był to mecz szalony, jednak po tym spotkaniu można wyciągnąć również mało optymistyczne wnioski.



Atletico Madryt Diego Simeone nie jest drużyną pełną finezji i wirtuozerii, team z Vicente Calderon słynie z niezmordowania, niezachwianej woli walki. Wczoraj tymczasem Barcelona potrafiła ostudzić te zapędy graczy Los Colchoneros. Zdołała całkowicie ujarzmić tę armię wojowników dowodzonych przez Simeone. Atletico nie przypominało tej drużyny, której większość bezstronnych fanów życzy jak najlepiej ze względu właśnie na determinację i zaangażowanie. Barcelona więc za sprawą geniuszu Suareza i Mesiego wbiła dwa gole i zanosiło się na spacerek, spokojny koniec meczu. Jednak po zmianie stron Atletico się przebudziło, przejawiło tę agresję i zdecydowanie, Barca tymczasem znacząco spuściła z tonu.

Drużyna Luisa Enrique została de facto zdominowana przez rywala z Calderon za sprawą niemocy w środku pola. Dzisiejsza Barcelona nie potrafi bowiem zmonopolizować tej części boiska. Kiedyś Xavi i Iniesta byli dyrygentami tej orkiestry z Camp Nou, dziś wszyscy liczą na Messiego i jego kunszt, a to trochę za mało, mimo niespotykanego geniuszu Argentyńczyka. 

Messi wciąż nie jest piłkarzem niestrudzenie wdającym się w szarże i pościgi za piłką. Nikt nie umie poradzić sobie z rywalami na tak małej przestrzeni, jak on, ale Messi przez jakiś czas meczu niewinnie tupta po placu gry, by znienacka wkroczyć do akcji i zadać niespodziewany cios. Ten scenariusz dokładnie przecież został zrealizowany wczoraj na Calderon. Messi oddał kapitalny strzał, a bramkarz nie mógł zapobiec temu absolutnemu dziełu sztuki. Gol na 2:0 dla Barcy może być rozpatrywany w kategoriach gola miesiąca, mimo że mecz na Calderon rozgrywany był 1.lutego.

Barcelona dziś jest mocarna, potężna w ataku, jednak Neymar znacząco obniżył loty, co sprawia, że przy niewielkich skłonnościach Luisa Suareza do czarowania na boisku( w złym momencie to piszę, bo wczorajszy rajd zwieńczony golem na 1:0 dla Barcy był niebywały) Barca zdana jest na Messiego. Należy oczywiście docenić współpracę między Suarezem i Argentyńczykiem, jednak jestem zdania, że topowa drużyna nie może opierać swojej siły ognia na dwóch graczach. Andre Gomes, Rakitic, Denis Suarez to nie są gracze tego formatu, jaki wymaga się na Camp Nou. Niestety, w ostatnim meczu z Betisem Barcelona przypominała drużynę Gerardo Martino, czyli demonstrowała całkowitą bezradność w ofensywie. Neymar pogrąża się w swoim efekciarstwie do tego stopnia, że Messi wielkodusznie musi mu oddawać rzuty karne, by Brazylijczyk oczywiście efekciarstwo, komicznie zamieniał na gole te jedenastki. Kult dryblingów i gry fantazyjnej w Brazylii ociera się o fanatyzm, a Neymar mając trenera pokroju Enrique nie wydostanie się z tego kryzysu szybko. Całe trio ofensywne ma pełną swobodę na boisku, więc Neymar może tak marnieć i marnień. Szkoda by było przeputać taki potencjał. 

Warto podkreślić, że organizacja gry defensywnej Atletico nie uległa jakiemuś drastycznemu spadkowi. Barca choć w pierwszej odsłonie wczorajszej rywalizacji kontrolowała przebieg tego meczu, nie stworzyła wcale wielu okazji do zdobycia gola. To Atletico przypuściło szturm na bramkę Katalończyków. Bardzo symptomatyczna była żółta kartka dla Leo Messiego, nawet ten pozornie grzeczny Argentyńczyk musiał obejrzeć kartonik. 

Diego Simeone potrafi zmotywować swoją drużynę w sposób niezwykły. Jego pasja i charyzma wzbudzają podziw, a jakie są w takim razie walory Luisa Enrique? Być może Enrique czuje, że już więcej z Barcą nie osiągnie? 


Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej