niedziela 28 października 2018

Niedzielny klasyk na Camp Nou zaskoczył mnie w dużym stopniu tym, że Barcelona zagrała nadspodziewanie dobrze, by nie powiedzieć- perfekcyjnie. Zwycięstwo 5:1 to spektakularny wyczyn w meczach o taką stawkę

To była profesura w wykonaniu piłkarzy Ernesto Valverde, ale jednocześnie trzeba przyznać, że Real po zmianie stron, przy wyniku 0:2, wziął się w garść, miał swoją fazę w tym spotkaniu, miał także szansę, by odpowiedzieć na te dwa gole Barcelony, kilkunastominutowy zryw, po którym jednak Królewscy złapali tylko kontakt z Barcą, nie doprowadził ostatecznie do wyrównania. Brak konkretów, niesamowita nieskuteczność to czynniki, które uniemożliwiły graczom Lopeteguiego osiągniecie dobrego wyniku w konfrontacji z Katalończykami.

Luis Suarez miał w ostatnim czasie słabszy okres w klubie, ciągłe kłótnie z rywalami, żałosne symulki to były elementy opisujące grę Urugwajczyka na przestrzeni ostatnich tygodni. Tym razem jednak napastnik Barcelony przeszedł samego siebie, jego trzy gole robią wrażenie. Suarez zastąpił Messiego w roli lidera drużyny. Pewnie wykonany rzut karny, gol strzelony głową z 12-13 metrów i piękny lob nad Courtois- wszystkie te gole wymagały sporego kunsztu piłkarskiego.

Real po trzech triumfach w LM nie ma już determinacji, by walczyć na sto procent w każdym meczu. Gdzie się podziały brawurowe wypady Marcelo pod pole karne rywali. Boczni obrońcy Królewskich zawsze stanowili ogromne zagrożenie dla przeciwników drużyny z Bernabeu. Również zawsze Carvalaj słynął z ofensywnych dokonań, więc jego absencja w tym spotkaniu była odczuwalna. Za to w ekipie Barcy to Jordi Alba w pierwszej połowie nadawał ton grze, wypracowując dwa gole, po przerwie dał o sobie znać Sergi Robero, znakomicie obsługując świetnie dysponowanego Luisa Suareza. Defensorzy Barcelony dali koncert gry, pokazując jaką rolę na boisku powinni odgrywać w dzisiejszym futbolu obrońcy.

W ostatnim czasie narzekałem sporo na to, że Barcelona już nie stawia na ludzi, których ukształtowano jako piłkarzy w La Masii. Ten trend wprawdzie się nie zmienił w tym meczu z Realem, ale fanów Barcy może cieszyć, że młody Arthur coraz śmielej poczyna sobie w linii pomocy drużyny z Camp Nou.

Jeśli masz w zespole takich pomocników jak Kroos czy Modric, musisz grać kreatywnie i widowiskowo, musisz miażdżyć rywali. Czyżby? Okazuje się, że może być wręcz przeciwnie. Jeśli nie ma głodu sukcesów, jeśli drużyna jest już usatysfakcjonowana swoimi sukcesami z ostatnich lat, potrzebny jest nowy impuls, jakiś wstrząs, wręcz trzęsienie ziemi, które da kopa apatycznym piłkarzom. Perez, który przez lata szastał grubymi milionami na lewo i prawo, nagle zmienił swoją politykę transferową i Real na tym cierpi, strata Jamesa czy odejście Moraty to rzeczy, które wpłynęły źle na grę Realu. Widać to po pewnym czasie. Eden Hazard, wielka gwiazda PL, marzy o grze na Santiago Bernabeu, mimo to Fiorentino Perez nie postarał się wystarczająco, żeby pozyskać asa Chelsea. Teraz może żałować.

Barcelona bez Messiego dwa razy błysnęła kapitalną formą. Teraz niektórzy twierdzą, że to dziś najlepsza drużyny w Europie. Chyba jest jeszcze za wcześnie na takie wnioski. Nie tak dawno Katalończycy przechodzili potężny kryzys, pamiętajmy o tym. Kluby z Premier League będą prawdopodobnie rywalizować z Barceloną o triumf w Lidze Mistrzów w tym sezonie. A co czeka Real? Real prawdopodobnie będzie starał się odbudować swoją potęgę pod wodzą nowego trenera. Zmiany muszą nastąpić szybko, bo namiastka ciekawej gry w starciu z innym gigantem to za mało, natomiast pięć goli straconych to dla drużyny tej klasy upokorzenie.


czwartek 11 października 2018

Tak się składa, że ostatni weekend dostarczył tak wiele emocji i nieoczekiwanych rozstrzygnięć, że postanowiłem zrobić krótki przegląd wydarzeń. Oto subiektywny komentarz podsumowujący to, co zaobserwowałem w piłce kilka dni temu, a muszę przyznać już na wstępie, że sporo rzeczy mnie zaintrygowało.

Nie wypada pominąć tu wątku związanego z kryzysem MU. Kilka dni temu wydawało się, że los Jose Mourinho jest już przesądzony. Były hegemon Premier League zaczął mecz z Newcastle koszmarnie. Szybkie 0:2 i niemoc do końca pierwszej części spotkania. Ale po przerwie w graczach z Old Traford nastąpiła jakaś zadziwiająca przemiana. Ostatecznie MU wygrał 3:2 po niesamowitej remontadzie.

Już jakiś czas temu pisałem, że kibice Czerwonych Diabłów mogą czuć się zniesmaczeni tym, że ich piłkarze stracili tę wolę walki, która przez wiele lat była nieodłączną częścią gry drużyny Fergusona. MU pod wodzą Szkota walczył do końca niezmordowanie, tę postawę pokazali też piłkarze Mourinho w konfrontacji ze Srokami z St James’ Park i to poskutkowało tym, że Portugalczyk uratował swoją posadę. To taki chichot losu, że zwycięskiego gola strzelił akurat Alexis Sanchez, czyli piłkarz skreślony już niemal przez wszystkich. Po tym meczu można było sobie przypomnieć o słynnym Fergie Time. Tak czy inaczej jeden mecz MU wielką drużyną nie czyni, gracze Mourinho muszą wrócić do najwyższej formy jak najszybciej.

Dla mnie Mourinho to dziś przede wszystkim skrajny frustrat i malkontent, który ma niesamowitą potrzebę psucia relacji ze swoimi piłkarzami. Wywlekanie na forum publiczne brudów z szatni to niezbyt rozważne rozwiązanie. Jednak Portugalczyk ma problemy z piłkarzami od dłuższego czasu. Przecież to on posadził na ławce Casilla w trakcie pracy z drużyną Realu, on doprowadził Edana Hazarda do takiego stanu, że ten swego czasu strzelił jednego gola w sezonie. Wymowne, prawda, dziś Belg zachwyca wszystkich. Teraz Mourinho toczy batalię z Pogbą. Toksyczne relacje łączące menedżera i piłkarzy nie mogą napawać optymizmem, dlatego zostawiam już Manchester United, bo nie warto się pastwić nad tym zasłużonym klubem.

Co się dzieje z Realem?- pytają kibice Królewskich. Wizja perspektywicznej drużyny, której siłę ofensywną będą tworzyć Isco, Asensio, Vazquez zderzyła się z brutalną rzeczywistością. Lopetegui to człowiek demolka. Najpierw doprowadził do tego, że reprezentacja Hiszpanii poniosła klęskę w Rosji, gdy z dnia na dzień zrezygnował z posady selekcjonera, teraz przyczynia się do złej sytuacji Realu w lidze. A wydawało się, ze może być tak pięknie. Niektórzy już pewnie się rozmarzyli po fantastycznym meczu z Romą. W sumie trudno się dziwić, były ku temu powody. Ale ten mecz był wyjątkowy w skali sezonu, po tym spotkaniu schyłek Realu postępował w najlepsze.

Co jest przyczyną problemów Królewskich. Moim zdaniem zmiana polityki władz klubu. F. Perez w ostatniej fazie swoich rządów na Bernabeu nie zadziwia świata wielkimi transferami, a może drużyna cały czas musi przechodzić drobny lifting, może sukcesywnie musi być dołączany nowy element do tej układanki? Vinicius Realu nie zbawi, niewykluczone, że jego kariera będzie układać się tak jak kariera Odegaarda.  Benzema miał w tym sezonie swoje pięć minut, teraz jest jednak w dołku. Nie ma Ronaldo, nie ma też goli, a jakiś czas temu kibice śmiali się, że Real potrafi strzelać gole bez Ronaldo, natomiat Portugalczyk nie jest w stanie zdobyć bramki w barwach Juventusu. Ależ to wszystko się pozmieniało. Jak jeszcze można sobie tłumaczyć kryzys Realu? Może to naturalny proces w funkcjonowaniu drużyny z absolutnego topu, po kilku latach wielkich sukcesów, musi nastąpić mniej wesoły okres.

W Barcelonie również nikt nie ma powodów do radości. Władze klubu i kibice pewnie cieszą się, że Arthur Melo powoli rozwija się na Camp Nou. Nie zmienia to jednak faktu, że Barcelona w większości przypadków może dziś liczyć tylko na  na Leo Messiego, a kibice pewnie ubolewają nad tym, że jego koledzy rzadko są w stanie mu dorównać tak jak w meczu z Tottenhamem.

Po dwóch pierwszych meczach PL Arsenalowi dostało się na moim blogu. Dziś widzę, że zdecydowanie przesadziłem z tą krytyką, ale o Kanonierach napiszę przy innej okazji, oni chcą bowiem wrócić na szczyt, natomiast opisywane tu drużyny z tego szczytu właśnie się zsuwają. Aha, mam dość litości, by nie pastwić się już nad Bayernem. W ostatnim czasie po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że jeśli Bawarczycy będą chcieli straszyć swoich rywali Riberym i Robbenem, to Europy w ten sposób nie zwojują

 

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej