Wkładają wam go głów, drodzy kibice, same brednie. Polscy piłkarze pokonali Gibraltar okazale, i owszem. Wynik 8:1 budzi podziw, ale nie dajcie sobie zamydlić oczu, ponieważ ja nie w ciemię bity, spróbuję pokazać, jak zaklinać rzeczywistość zwykli wątpliwej klasy fachowcy na czele ze słynnym moczymordą Kowalczykiem. Z naszą reprezentacją jest dobrze, ale do ideału brakuje naprawdę sporo, a wypaczanie pewnych spraw, naginanie faktów, tworzenie alternatywnej rzeczywistość, w której nasi gracze są niesamowici przynajmniej mnie wprawia w stan konsternacji.

Powody do entuzjazmu są. Kamil Grosicki z piłkarza kompletnie zamotanego przeobraża się powoli w kogoś, kto napędza ataki naszej drużyny nie na hurra, tylko w sposób w miarę przemyślany. Gibraltarowi strzelił dwa gole, to nie sztuka, ale zanotował też dwie asysty. Zrobił co do niego należało, natomiast w meczu z Niemcami dał prawdziwy koncert gry. Nie zapominajmy o tym. Jasne, czasami narobi zamieszania pod bramką rywali, zasieje zamęt w szeregach obronnych przeciwnika, jednak nie zawsze przekłada się to na coś namacalnego, na efekt bramkowy, niemniej już coraz lepiej z myśleniem u Grosickiego. Jego gra jest chyba największym pozytywem dwóch ostatnich meczów naszej kadry.

Mamy oczywiście swoje zmartwienia. Kto w naszej reprezentacji podoła roli rozgrywającego? Na razie kandydatów nie widać, a wystawianie w linii pomocy Mączyńskiego zakrawa na kpinę, to już nie jest absurd, to jest skandal. Trenował ten gość pod okiem Nawałki kiedyś i trener tak go polubił, że ma miejsce w składzie. A co wnosi do gry? Pustkę. W meczu z Gibraltarem próżno było go szukać wzrokiem na boisku, tak się zaszył na płycie Stadionu Narodowego.

Coś nasz wielce obiecujący snajper Milik przygasł. W starciu z Niemcami był trochę przestraszony, niespecjalnie pomagał w tworzeniu akcji ofensywnych, a przeciwko Gibraltarowi w pierwszej połowie co i raz dokonywał aktów desperacji, kopiąc gdzieś po trybunach, co ciekawe, po zmianie stron wszakże uciął dyskusję o swojej nagłej impotencji strzeleckiej,  skarcił mianowicie Gibraltar dwa razy. Dla odmiany nasza maszyna do preferowania siatki rywali, weszła na najwyższe obroty. Robert Lewandowski, bo o nim mowa, strzela gole dla reprezentacji, wreszcie. Nieraz nawet cofał się do środka pola, by wcielić się w rolę reżysera gry, oczywiście predyspozycji nie ma dużych, ale starania się liczą.

Są oczywiście mankamenty, które widać ewidentnie po obu spotkaniach. Obrona jest dziurawa jak ser szwajcarski. Gracz Gibraltaru strzelił tego honorowego gola w sposób wirtuozerski, nie bójmy się tego słowa, Leo Messi by się tej bramki nie powstydził. W ogóle Gibraltar miał trochę tych okazji, w tym parę dogodnych. Ale czemu się dziwić? Skoro niejaki Szukała gra na środku obrony, na prawej z kolei kolejny pupilek Nawałki, oprócz Glika tylko lewego obrońcę mamy solidnego, o zgrozo, to nominalny skrzydłowy.

Dotychczas kibic reprezentacji wcielał się w rolę hejtera, złorzeczył nieraz naszym piłkarzom, już nie miał siły oglądać popisów nieudolności kopaczy spod znaku orła, tymczasem dzisiaj zatraca się w euforii, udziela mu się ekstaza, trochę odpływa, popadając w bezbrzeżny zachwyt. Jest przecież wiele do poprawy. Jeśli założymy najczarniejszy scenariusz, według którego przegrywamy mecz ze Szkocją i wyszarpujemy remis z Irlandią, by później drżeć o swój los, wyjdzie że tak wspaniale wcale nie jest. Tak więc apeluję o odrobinę rozwagi, nie zaszkodzi być bardziej ostrożnym, naprawdę. Ja sam byłem pod wrażeniem gry biało-czerwonych w konfrontacji z mistrzami świata, ich wola walki i niezłomność imponowały, ale są pewne granice, nie można ich przekroczyć i wyolbrzymiać pewnych kwestii. Możliwe, że spadnie na mnie krytyka po takim tekście, liczę się z tym, ale ja nie zamierzam uderzać w pompatyczne tony, jednakowoż nie jestem typem fatalisty, po prostu patrzę na to wszystko chłodnym okiem, z dystansem, racjonalnie, tak żeby się specjalnie nie podniecać. Kibicowskie orgazmy po meczach reprezentacji, tego jeszcze nie było i niech jak najszybciej ta osobliwość zniknie.

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej