Niech leadem mojego tekstu będzie ten wywód o Adamie Michniku i jego środowisku:
Nie będę się w tym miejscu zajmował finałem Euro. Dlaczego? Cóż, to nie był mecz godny finału takiej imprezy. Swoją drogą przy innej okazji pisałem, że rozdęcie czempionatu naszego kontynentu do 24. drużyn było zagrywką obliczoną na jeszcze większe zyski dla UEFA. Ten myk sprawił, że poziom turnieju rozgrywanego nad Sekwaną był żałosny, nie czarujmy się.
Ale ja o czymś innym... Oto bowiem już przed finałem Euro padły słowa, że triumf Portugalii oznacza Złotą Piłkę dla Ronaldo. Bzdura. Johann Cruyff swego czasu stwierdził, że Złota Piłka stała się plebiscytem popularności. Wygrywają ikony popkultury, sławy, czyli w stawce są Messi i Ronaldo. Oni są najbardziej rozpoznawalni w każdej części świata i to między nimi toczy się ta rywalizacja. Dlatego kiedy ktoś przed finałem entuzjazmował się, czy Griezmann jeśli błyśnie w meczu z Portugalią, a Francja pokona Ronaldo i spółkę, to Złota Piłka powędruje do rąk Francuza z Atletico Madryt, ja nie wiedziałem czy śmiać się czy zareagować politowaniem.
Ale to nie koniec absurdów. Złota Piłka, czyli nagroda dla najlepszego piłkarza świata jest teraz postrzegana jako laur doceniający osiągnięcia drużynowe. Real wygrał LM, Portugalia ME, więc apologeci Ronaldo cmokają z zachwytu, bowiem są przekonani, że to CR7 zgarnie Złotą Piłkę. Jest to oczywiście bardzo infantylne spojrzenie na sprawę. Taką argumentację można by zastosować, jeśli Ronaldo miałby ogromny wkład w ostateczne zwycięstwa swoich drużyn, tymczasem w finale LM zostały nakryty czapką przez graczy Atletico. Jasne, w konkursie jedenastek strzelił decydującego gola, ale karne to loteria, a tej klasy piłkarz powinien być liderem drużyny w trakcie meczu. Finał Euro to podobna historia. Ronaldo schodzi z boiska w pierwszej połowie, zapamiętamy jedynie jego upadki na murawę. Dwa finały, wkład w zwycięstwo-znikomy.
Teraz spójrzmy na sytuację Leo Messiego, który przegrał już trzeci finał ze swoją reprezentacją. Ale dlaczego przegrał? W każdym z tych meczów stuprocentowe sytuacje marnował Gonzalo Higuain, jasne, Messi nie brylował, nie czarował w tych spotkaniach, ale gdyby nie nieudolność napastnika Argentyny, Leo by triumfował.
Elektorzy chcący przyznawać Złotą Piłkę Ronaldo powinni pamiętać, że CR7 dziś ma niewiele atutów. Jest świetnym egzekutorem, łowcą goli, ale nie ma dawnej szybkości, rzadko wchodzi w drybling, rzuty wolne, które swego czasu były znakiem firmowym gwiazdora Realu, dziś wprawiają w zażenowanie. Ronaldo świetnie wyskakuje do górnych piłek, tak strzelił fantastycznego gola Walii, znakomicie wykonuje też rzuty karne, choć pamiętamy, że Islandczykom w ten sposób nie zadał ciosu.
A teraz czas na Messiego. Leo jest mózgiem drużyny, liderem, to on rozgrywa, dziś najlepiej na świecie wykonuje rzuty wolne. Słabe punkty-rzuty karne, gra w powietrzu. Ale jego wpływ na grę jest nieoceniony. Ronaldo tymczasem jest zależny od dyspozycji swoich partnerów. Co najważniejsze, Messi cieszy kibiców swoją grą, czego w ostatnim czasie nie można powiedzieć o aroganckim Portugalczyku.
Kto dostanie Złotą Piłkę? Zobaczymy, ale jeśli będzie to Ronaldo, nie będzie to chyba właściwa decyzja.
Porażka reprezentacji Polski w meczu z Portugalią oznacza koniec występów naszych piłkarzy na Euro we Francji, oznacza też pewnie koniec ekstazy medialnej, być może w końcu komentarze oderwane od rzeczywistości zastąpi rzetelna i wnikliwa analizy tego, co było udziałem Polaków na tym turnieju.
Kiedy obcokrajowcy, zagraniczni komentatorzy mówią Polską, myślą Lewandowski. To pierwsze skojarzenie, zresztą oczywiste. Gwiazdor Bayernu Monachium, człowiek strzelający całkiem sporo goli, w powszechnej opinii piłkarz światowej klasy, a zdaniem większości kibiców zapewne dobro narodowe. Tak, ale właśnie jest pewien problem, który nabrzmiewał podczas tego turnieju. Lewandowski nie strzelał goli. Był kryty pieczołowicie, jasne, dzięki temu inni mogli grać z większą swobodą-oczywiście. Jednak myślę, że skoro Gareth Bale jest właściwie liderem drużyny, alfą i omegą w ekipie Walii i jakoś strzela gole na Euro, a Walia wygra przy jego znacznym udziale, dlaczego mamy robić wymówki dla Lewandowskiego? Portugalii gola strzelił, ale to trochę mało, mimo że można powiedzieć, że w odpowiednim momencie trafił. Jeśli miał się przełamać, to właśnie w meczu o taką stawkę. Ale polscy kibice wymagali od Lewandowskiego, by skupiał uwagę obrońców, a nie strzelał gole. Dla mnie to jest niepoważne. Milik, czyli według Jana Tomaszewskiego złote dziecko polskiej piłki, a obiektywnie rzeczywiście gracz dużego formatu, korzystał na tym, że obrońcy rywali koncentrowali się na Lewandowskim, ale co z tego, że dochodził do sytuacji strzeleckich, skoro bramek nie zdobywał. Jeden gol z Irlandią Płn i chyba pięć ''setek''schrzanionych to jego bilans. Raczej niezbyt chwalebny...
Czyli atak stanowił naszą wielką słabość. Lewandowski ma w reprezentacji taki sam problem, jak Ronaldo w Portugalii. Po prostu nie ma kto go obsłużyć takim wypieszczonym podaniem. Dlatego nie obawiałem się Portugalii, dziś obserwujemy kryzys całego futbolu w wydaniu drużyn narodowych, ale Portugalia kompletnie się stoczyła. Mieliśmy bać się Quaresmy czy Naniego? Oni błyszczeli może pięć lat temu. Skądinąd wczoraj zebrało mi się na wspominki kultowego MU Fergusona. W tamtej drużynie Nani popisywał się swoją szybkością, a Ronaldo był znacznie bardziej wszechstronny. Napisałem nawet taki komentarz na fan page'u MU: ''Today Ronaldo will be furious. He was once a great dribler, had greatest free kicks and was fasted. He is only killer now. Messi ist cut and dried better than CR7 although Messi often misses penalties.'' No i moje prognozy na mecz właściwie sprawdziły się, poza tym, że jednak to portugalski gwiazdor ostatecznie triumfował. Według mnie Polacy rozegrali najlepsze zawody na tym turnieju, choć nie cenię jakości gry, tylko postawę naszych graczy. Waleczność i zaangażowanie.
Doceniam grę obronną. Choć np. Krychowiak chyba za bardzo przejął się swoim transferem do PSG. Swoją drogą jest to ruch w mojej opinii błędny, wszak w Hiszpanii mógł rywalizować z Realem i Barcą, a na francuskich boiskach oprócz Monaco będzie miał do czynienia z samymi chłopcami do bicia, więc nie będzie się musiał wysilać z tą ''czarną robotą''. Krychowiak mi nie imponował, spore wrażenie zrobił za to na mnie Pazdan, zwłaszcza przeciwko Niemcom. Wczoraj też ładnie popchnął Ronaldo.
Kto jeszcze nie zawiódł? Fabiański uratował naszą reprezentację w meczu ze Szwajcarią, nasza drużyna igrała w tym spotkaniu z ogniem. Po objęciu prowadzenia Polacy oddali inicjatywę Helwetom i chcieli dotrwać do karnych. Fabiański wykazał się pięknymi interwencjami, ale już w karnych dał plamę. Tak samo było wczoraj, bardziej niż Błaszczykowskiego winię naszego bramkarza i trenera. Nawałka powinien wpuścić na karne Boruca. Swoją drogą to ironia losu, że akurat Błaszczykowski zmarnował swoją jedenastkę. To on wcześniej zdobył dwa kluczowe gole dla naszej drużyny, ale z Portugalią zaliczył fatalne pudło. Cóż, nikt go winić nie zamierza, bo gdyby nie on, Polacy nie doszliby tak wysoko.
Postawiłem tezę, że Polacy osiągnęli ćwierćfinał dzięki słabości rywali, a nie za sprawą swojej siły ognia, choć ten sukces jest to też pokłosie organizacji gry w defensywie, ale jednak Euro nie stoi na najwyższym poziomie i gracze Nawałki na tym skorzystali.
Czego mi brakuje w reprezentacji? Kogoś, kto by umiał rozegrać piłkę, kto by przyjął obowiązki tego kreatora, reżysera gry. Nie jesteśmy Hiszpanią, nie jesteśmy nawet Niemcami, ale żeby odnosić sukcesy trzeba być też świetnie zorganizowanym w ataku. Monolit w obronie nie wystarczy.