Czy notorycznie marnowane rzuty karne mogą przyćmić niepodważalny geniusz czterokrotnego laureata Złotej Piłki? Koszmarne pudła Leo Messiego z jedenastego metra przestały szokować, co gorsza Argentyńczyk z Barcy spektakularnością zaprzepaszczonych szans dorównał już Sergio Ramosowi, czyli jeśli chodzi o karne naprawdę wielkiemu patałachowi. Nieoceniony Messi nie jest bez wad, również on ma swoje bolączki. Fenomenalne czytanie gry, znakomity przegląd pola, zadziwiająca łatwość w strzelaniu goli, ale też niefrasobliwość podczas wykonywania rzutów karnych, to składa się na obraz najlepszego piłkarza naszych czasów. Messi jest niesamowity, ale za te nieszczęsne karne wciąż obrywa.

Leo Messi wygląda na człowieka odciętego od świata mediów, ten zgiełk, szum wokół niego, nie sprawia mu problemów, owszem, krępuje go bardzo konieczność udzielania opinii, ale potrafi znieść wymóg rozmawiania z dziennikarzami. Tak czy inaczej Leo nie ma dobrej psychiki, po nieudanym Copa America w Argentynie nie szczędzono mu gorzkich słów, ta fala krytyki zdeprymowała Messiego, w pewnym momencie rozważał wzięcie rozbratu z drużyną narodową, po namyśle jednak i dzięki perswazyjnym zdolnościom Gerardo Martino zrezygnował z tego pomysłu. Dzisiaj Messi nie jest w ogniu krytyki, ale niektórzy za wszelką scenę chcą zepchnąć go z piedestału, wbijając mu zmyślnie szpilki, wszakże nie daje on po sobie poznać, że źle działają na niego te lamenty kibiców, nie mogących zrozumieć, iż Leo to też człowiek, ale biorąc pod uwagę, że to kolejny rzut karny fatalnie przestrzelony, można postawić tezę, iż Messi przejmuje się reakcjami fanów i wrogów.

Jeśli poruszyłem temat rzutów karnych, to warto dodać, że Cristiano Ronaldo w tym elemencie gry osiągnął perfekcję, jasne, czasami te karne wymusza, kiedyś nawet Hiszpanie nazwali jego teatralne upadki ''piscinazo'', czyli skokiem na główkę. Tak czy inaczej Portugalczyk podchodząc do piłki ustawionej na jedenastym metrze, nie zawodzi. Szkoda tylko, że z rzutów wolnych nie jest już tak zabójczo skuteczny, ale to zupełnie inna sprawa.

Barcelona na początku sezonu rozczarowuje ogromnie, pisałem o tym już ostatnio, gracze Barcy popadli w kryzys, przypominają momentami tę bezradną drużynę Gerardo Martino. Dotąd naczelnym bufonem w świecie futbolu był Ronaldo, dzisiaj Neymar aspiruje do tego miana, jest skandalicznie wręcz arogancki, butny, niepokorny i kapryśny. W dodatku gra fatalnie, jego wybory na boisku często są bezmyślne, razi zwłaszcza egoizm rozwydrzonego Brazylijczyka. Niektórzy kpią z Karima Benzemy, że na placu gry ustawicznie szuka wzrokiem swego pana Cristiano Ronaldo, ale przecież Neymar robi podobnie z Leo Messim. Zatem nie uczcie się hipokryzji!

Leo Messi posyła te swoje prostopadłe piłki aż miło, we wczorajszym meczu również to robił. Obsłużył świetnie Marca Bartrę, który strzelił pierwszego gola w tym spotkaniu. Swoją drogą to niepokojące, że obrońcy muszą zdobywać bramki dla Barcelony. Ze wszystkich piłkarzy Luisa Enrique, tylko Messiemu nie można wiele zarzucić, natomiast trener również ponosi winę za dołek formy. Przeciwko Levante Neymar grał od początku do końca, co było lekko śmieszne, patrząc na jego popisy tego wieczora.

Kibice Realu Madryt odetchnęli z ulgą, morderczy bój z Granadą zakończył się triumfem Królewskich, to zwycięstwo rodziło się w bólach, więc radość jest tym większa. Sędzia oszukał wprawdzie drużynę, która miała na Bernabeu dostać srogie baty, ale chyba nie warto dyskutować o beznadziejnej formie hiszpańskich arbitrów. Już abstrahując od samego spotkania, należy zwrócić uwagę na aplauz, jaki kibice zgotowali Isco. Hiszpan zanotował asystę przy golu Karima Benzemy, ale przez cały mecz nie czarował swoją grą. Isco jest pompatycznie nazywany Messim Madrytu, bowiem to taki artysta futbolu, a ponieważ piłka nożna już dawno zakończyła epokę romantyczną, każdy taki magik jest na wagę złota. On co prawda bardzo często gubi się w swoich dryblingach, bywa, że gra egoistycznie jak Neymar, ale przecież my lubimy takich wirtuozów. Kunszt Xaviego Hernandeza dostrzegali tylko najbardziej wytrawni kibice i technokratyczni szkoleniowcy. Ale czy jest w tym coś dziwnego. To tak samo jak z kobietami, na początku zwraca się uwagę na wygląd, piękno kobiecego ciała, kształty, charakter schodzi na dalszy plan. Jaki z tego wniosek? Ciekawy, najpiękniejsze kobiety zyskują nasze uznanie dzięki podobnym walorom, jak piłkarze.

Jednak Rafa Benitez ma filozoficzną wizję futbolu, więc on wybiera Jamesa, w mojej opinii grać powinni obaj, James wespół z Isco. Kolumbijczyk strzela zjawiskowo piękne gole, jest też niezwykle skuteczny, nie należy do mistrzów dryblingów, ale jeśli miałby być dryblerem barokowym, to może i dobrze, dwóch takich piłkarzy w drużynie to by była jednak przesada.

O upadku szkółki La Masia pisałem już nieraz, po wczorajszym meczu Barcelony z Levante nie mam wiele do dodania. Munir i Sandro zawiedli srodze, a dla Neymara było poniżeniem porównanie do pierwszego z tej dwójki. Chociaż pomstując na barcelońską akademię, nie zapominajmy, że w Realu Madryt La Fabrica też obecnie nie wydaje na świat gwiazd. Ale Barcelonie bramkarz by się przydał, bo Ter Steegen robi stale ogromne błędy.

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej