Chelsea przez lata była potęgą, uznaną marką, plejadą gwiazd europejskiego formatu, ale Jose Mourinho sprowadził na drużynę ze Stamford Bridge wszystkie plagi egipskie, doprowadził do niebotycznej katastrofy. Dziś Portugalczyk mający wśród fanów The Blues wielki mir i cieszący się uznaniem porywczego oligarchy Romana Abramowicza stracił posadę menedżera Chelsea. Wszystko wskazuje na to, że to definitywny koniec jego rzekomo wspaniałego kunsztu trenerskiego, który przeze mnie był często kwestionowany.

Nie wiem jak wy, ale ja nostalgicznie wspominam te batalie Pepa Guardioli i Jose Mourinho. Dochodziło do awantur, gier psychologicznych, futbol usuwał się nieraz w cień, jednak ta rywalizacja była fascynująca i unikalna. Pokazywała, że piłka jest rzeczą niesamowicie ważną, polaryzującą tłumy, jedni opowiadali się za dobrym Pepem, inni hołubili złego Jose. Pep Guardiola jeszcze nie upadł, jednak jego misja w Barcelonie już się zakończyła. Drużyna budowana w oparciu o magiczne trio Messi-Xavi-Iniesta czarowała, rozkochiwała i urzekała estetyką gry. Było to coś romantycznego, Guardiola uwierzył, że powierzając główne role w tej orkiestrze chłopakom ze szkółki może odnieść sukcesy i nie pomylił się. On był dyrygentem, a trzej wymienieni wirtuozi zachwycali. Tamta Barcelona grała futbol porywający, nieziemski, kosmiczny. Tiki-taka stała się jej znakiem rozpoznawczym, symbolem potęgi. Jednak w pewnym momencie Guardiola zauważył, że drużyna zdradza oznaki przemęczenia i opuścił Camp Nou. Era Katalończyków powoli zbliżała się do końca, pamiętna klęska z Bayernem Monachium 0:4, 1:3 z Realem na Camp Nou, kibic Barcelony mógł rozpaczać. Gerardo Martino ostatecznie pogrzebał Katalończyków. Jednak to już była inna drużyna, bez kultowego kapitana Xaviego Hernandeza. Dziś Barcę do zwycięstw prowadzi magiczny tercet MSN, jednak to już nie jest tak piękne, skoro Urugwajczyk i Brazylijczyk przybyli do Katalonii za ciężkie miliony. Ta era niepowtarzalnej Barcelony, zdecydowanie najpiękniejszej minęła bezpowrotnie.

Minęła też era Manchesteru United, drużyny pod wodzą Aleksa Fergusona fundującej swoim fanom z upodobaniem thrillery. Paul Scholes, Ryan Giggs to byli gracze emblematyczni, z którym kibic Czerwonych Diabłów mógł się utożsamiać. Z tamtej wielkiej drużyny ostał się tylko Wayne Rooney. Kiedyś Manchester był postrachem w całej Anglii, dziś jest przez Louisa van Gaala demolowany, Holender jawi się jako mistrz destrukcji, jego drużyna gra brzydko, zespół Fergusona zawsze dawał z siebie wszystko i mimo że brakowało gwiazd, oglądaliśmy spektakle z udziałem tej drużyny.

Koniec ery Hiszpanów też odnotowaliśmy. To na mundialu w Brazylii La Roja została totalnie zmiażdżona. Złote pokolenie powoli przestaje nadążać, a tiki-taka jest już anachronizmem. Hiszpanie klepią sobie ładnie piłkę, jednak zdarza się coraz częściej, że pożytek jest z tego zerowy.

Jeszcze niejedna era w futbolu minęła, jednak upadek Jose Mourinho jest może najboleśniejszy. Trener, który swego czasu znalazł sposób na Barcelonę, nagle stał się kompletnym pośmiewiskiem. Być może jego klęska jest wynikiem tego, że zawsze kazał sprowadzać gwiazdy, z piłkarzy których miał do dyspozycji nie potrafił, czy raczej uważał, że nie sposób coś wykrzesać. Jego defensywna taktyka i krewki charakter doprowadziły do kolejnej katastrofy. Z Realu Madryt odchodził w niesławie, to był pierwszy symptom, że dzieje się w jego karierze coś niedobrego, teraz dostał cios potężny.

Ery się kończą, ale wciąż trwa era Leo Messiego. Chociaż niedługo pałeczkę od niego będzie chciał przejąć Neymar, już się do tego sposobi. Sądzę, że nieuchronna jest era Neymara.

W futbolu reprezentacyjnym niektórzy już prorokują erę Chile. Po triumfie w Copa America wielu uwierzyło w tę drużynę. Niezły tercet w ofensywie Sanchez-Vidal-Vargas, a także pewny w bramce Bravo gwarantują wysoką jakość, jednak czy nie przesadzamy prognozując taki scenariusz? Szkoda, że Brazylijczycy są teraz tak żałośnie słabi, a Argentyna nie wykorzystuje swojego ogromnego potencjału w pełni. Ery tych dwóch wielkich futbolowych nacji również są widziane jedynie w podróżach sentymentalnych.

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej