Zwolnienie Rafy Beniteza było nieuniknione. Nowy rok ma być dla Realu Madryt przełomowy, zatrudnienie Hiszpana na Santiago Bernabeu okazało się wielkim rozczarowaniem. Jednak Florentino Perez mimo napiętej sytuacji w klubie porwał się na kolejny ruch brawurowy. Powierzenie drużyny w ręce Zinedina Zidane'e wzbudza spore zastrzeżenia. Owszem, Francuz jest symbolem Realu i legendą francuskiej piłki, jednak dotychczas nie pracował w zawodowym futbolu, ponadto ma introwertyczny charakter i trudno mu będzie poderwać swoich piłkarzy do walki.

Rafa Benitez został skreślony przez kibiców Realu w momencie, gdy Królewscy doznali sromotnej klęski z Barceloną na Santiago Bernabeu. Historyczny blamaż 0:4 długo będzie tkwił w pamięci fanów Los Blancos. Real tamtego wieczora nie istniał, był ospały, a Barca natchniona, mimo absencji Leo Messiego, który zjawił się na boisku w końcowej fazie rywalizacji Neymar pokazał wielką klasę, Luis Suarez zmysł strzelecki, natomiast Andres Iniesta znowu stał się piłkarzem pełną gębą.

Benitez odkrył Casemiro, również on przyczynił się do eksplozji formy Keylora Navasa, jednak gwoli prawdy to, że Kostarykanin rywalizował o prymat na pozycji bramkarza z Claudio Bravo i popisywał się efektownymi paradami nieraz dowodziło niesamowitej desperacji całego Realu. W pewnym momencie, dokładnie po przegranym w dramatycznych okolicznościach meczu z Sevillą pokusiłem się o tezę, że jedynym piłkarzem, który staje na wysokości zadania i nie obniżył znacząco lotów jest James Rodriguez. Jednak ta dość stabilna forma Kolumbijczyka nagle stała się równią pochyłą. James pokłócił się z Benitezem, ostatnio uciekał przed policją, niektórzy mówili, że ma nadwagę i źle się prowadzi. Ten zawsze sumienny facet z pogodą ducha i emploi grzecznego chłopca zaczął odczuwać zgubne skutki wojskowego drylu, jaki ponoć obowiązywał w Realu Madryt pod wodzą despotycznego Rafy Beniteza.

Benitez nie znalazł sposobu na odrodzenie Cristiano Ronaldo. Portugalczyk przestał na boisku walczyć, stał się wyłącznie egzekutorem, któremu jednak coraz częściej nawet trafienie w bramkę przychodzi z wielkim trudem. Rafa zmieniał pozycję Benzemie i Ronaldo, ale jego wysiłki były daremne, Ronaldo już nie będzie tą gwiazdą, co kiedyś.

Benitez miał sprawić, że Isco w końcu pokaże pełnię swojego talentu, jednak były gracz Malagi powiedział mu coś niestosownego i został kompletnie zmarginalizowany. Mimo maestrii, którą nie raz demonstrował, trudno będzie mu się uwolnić od łatki bezmyślnego dryblera, która przylgnęła do niego na dobre. Benitez widząc niepospolity talent Isco i jego ogromny potencjał winien dążyć do tego, by Hiszpan stał się wiodącą postacią w jego gwiazdozbiorze. Właśnie, cała plejada gwiazd, a atak pozycyjny szwankował, po prostu był mizerny. Luka Modric niegdyś regulujący z wyczuciem tempo gry Królewskich, zaczął spowalniać akcje, robił kółeczka niczym Xavi w najgorszym okresie swojej kariery. Skądinąd swego czasu porównywałem nawet Chorwata do tego kultowego gracza Barcy.

Gareth Bale zrobił postęp w porównaniu do ubiegłego sezonu, Benitez chciał go ustawić na pozycji mediapunta, co zakrawało na kuriozum, skoro miał do dyspozycji Isco i Jamesa. Przecież domeną Walijczyka są szarże i sprint. Jednak Bale i tak poprawił się o wiele, Carlo Ancelotti nie wiązał z nim wielu nadziei. To właśnie sceptycyzm wobec Bale'a był powodem zwolnienia Włocha według hiszpańskich mediów.

W ostatnim meczu z Valencią, frajersko zremisowanym, widzieliśmy odrobinę kunsztu w wykonaniu Królewskich. Akcja na wagę pierwszego gola była kopią wspaniałej gry tercetu MSN. Tym razem trio madryckie pokazało odrobinę piękna, jednak jedna jaskółka wiosny nie czyni. Barcelońska triada rozkwita, trójka asów z Ameryki Płd stanowiąca o sile ofensywnej Katalończyków ostatnio co rusz wprawia w zachwyt i zdumienie. Tridente Realu brakuje chemii, tak samo jak wszystkim piłkarzom brakuje porozumienia z trenerem.

Real w tym sezonie raz tylko pokonał rywala klasy europejskiej. Cud, że zmógł PSG, które przypuściło szturm na bramkę Keylora Navasa, ale jednak. Angel di Maria grał koncertowo, mimo to Paryżanie przegrali.

Carlo Ancelotii miał wiele wad, nie rotował składem, to pod jego wodzą ugruntował się status Ronaldo, jako bóstwa, które nie musi biegać za piłkę, wystarczy że poczeka aż dostarczą mu ją inni. Ancelotti też poniósł klęskę. W derbach z Atletico Real dostał lanie 0:4, pamiętam bezradność Królewskich w starciu z Juventusem w Champions League, kiedy akcje ofensywne opierały się w głównej mierze na bezmyślnych wrzutkach Marcelo, jednak Ancelotti to fachowiec co się zowie. Teraz fani Realu muszą wierzyć, że Zidane ich poprowadzi do sukcesów, myślę że ta wiara musi być naprawdę głęboka.

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej