Pyrrusowe zwycięstwo nad Litwą(2:1) jest tylko makijażem dla permanentnego impasu piłkarskiej reprezentacji Polski. Skromna wygrana z bratnimi chłopcami do bicia zaciemnia rzeczywisty obraz fatalnego stanu naszej piłki.

[more]

Żeby odbić się od dna, trzeba najpierw go sięgnąć. Piłkarska reprezentacja Polski jest tego bardzo blisko. Naszym graczom grunt zaczyna się obsuwać spod nóg z coraz większym rozmachem, w związku z tym godzi się więc zapytać, kiedy ofiary losu znad Wisły zawstydzą rodzimy futbol najdoszczętniej?

Sparing z Litwą miał na celu jedynie odbudować morale drużyny, dzisiejszego popołudnia mieliśmy wątpliwą przyjemność obserwowania festiwalu nieporadności spuentowanego happy endem. Robert Lewandowski odblokował się wreszcie w barwach narodowych, niemniej niesmak pozostał. Aby zdobyć gola musiał otrzymać przysługę od sędziego, który podyktował bardzo kontrowersyjny rzut karny. Nowy as Bayernu Monachium ma wobec rzeszy swoich wielbicieli ogromny dług do spłacenia, jego posucha strzelecka trwała zbyt długo, by teraz rekompensował nieskuteczność golami z jedenastu metrów.

Kibic przetrawiłby minimalną wygraną, gdyby widział chociażby zalążki dobrej gry, tymczasem drużyna polska jest niezdyscyplinowana taktycznie, czego pokłosiem w dzisiejszym meczu był gol stracony w doprawdy kuriozalnych okolicznościach, reakcja naszej defensywy w tej akcji polegała na absolutnej bezczynności, igraniu z losem, który ostatecznie wymierzył sprawiedliwość.

Również organizacja, czy też kultura gry, woła o pomstę do nieba. Adam Nawałka delegując do wyjściowego składu aż dwóch napastników, pomylił skutek z przyczyną. W piłce liczy się jakość, nie ilość. Nasz snajperski duet z minuty na minutę rozmieniał się na drobne, Robert Lewandowski miał dwie stuprocentowe sytuacje, ale w obu spudłował, a na to reprezentant Polski pozwolić sobie nie może, patrząc przez pryzmat niewielkiej liczby okazji podbramkowych kreowanych w ciągu meczu.

Trudno dociec, czy nasi piłkarze są zorientowani na grę z kontrataku, czy też przedkładają ponad nią kompatybilność ataku pozycyjnego. Drużyna nie ma jasno zdefiniowanego stylu gry, z owego boiskowego bezładu wyłania się osoba Roberta Lewandowskiego, który nie potrafi być wodzem tego stada futbolowych dyletantów. Naszą kadrę targa nagminność niedbale zagrywanej piłki oraz nieprecyzyjnych finalizacji poszczególnych akcji ofensywnych, słowem, piłkarska reprezentacja Polski jest po ciemnej stronie Księżyca.

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej