Manchester United przegrał na Old Trafford z Derby County. Brzmi absurdalnie? Chyba nie. W dzisiejszej sytuacji takie rozstrzygnięcie meczu z udziałem Czerwonych Diabłów już chyba nikogo nie dziwi. To smutna rzeczywistość. Pasmo niepowodzeń, które stało się możliwe za sprawą trenerskich metod Jose Mourinho.

Kibice piłkarscy mogą z sentymentem i nostalgią wspominać tę fenomenalną ekipę sir Alexa Fergusona. Ronaldo wtedy imponował finezją, Rooney miał nosa pod bramką rywali. To była drużyna, która miała pecha, że w tym samym czasie na Camp Nou w piłkę grało się jeszcze lepiej za sprawą filozofii gry Pepa Guardioli. Dziś Manchester United nie jest już na topie, kolejni trenerzy prowadzą drużynę do klęsk. Tęsknota za Fergusonem jest wymowna.

Dzisiaj wielki MU to już tylko wspomnienie, owszem, w drużynie nadal są świetni, rozpoznawalni piłkarze, ale niestety nie ma ducha drużyny, nie widać woli walki. Team spirit nie istnieje, drużynę wyniszczają coraz bardziej kolejne konflikty, ostatnio słyszymy wiele o animozjach Jose Mourinho i Paula Pogby.

W czerwonej części Manchesteru atmosfera jest przygnębiająca, a co się dzieje z Barceloną? W ostatnich dwóch meczach drużyna z Katalonii raziła apatią. Chyba nie ma sensu rozpisywać się o trenerze Valverde, który swoją taktyką niszczy Barcelonę.

Barcelona w meczu z outsiderem z Leganes nie była w stanie rozegrać choćby kilku akcji zespołowych, piłkarze z Camp Nou w tym spotkaniu byli jak dzieci we mgle, ludzie kompletnie zagubieni na boisku. Jedna indywidualna próba Coutinho dała Barcelonie gola, ale na tym Barca poprzestała.

Znowu gapiostwo Pique doprowadziło do straty gola. Messi nie dał rady, więc cała drużyna się rozsypała. W drugiej połowie tego meczu nastąpiła dwie minuty, które wstrząsnęły całą Barcelonę. Szybka strata dwóch goli. Efekt? 1:2 w konfrontacji z czerwoną latarnią ligi.

Piłkarze Realu odgrywają coraz większą rolę w reprezentacji Hiszpanii, ale oni też czasami muszą dostać porządny łomot. Wczoraj Sevilla rozbiła Królewskich znakomity kontrami 3:0. Kluczowym piłkarzem w tym meczu rozgrywanym w stolicy Andaluzji był Jesus Navas, czyli człowiek, który już jakiś czas na dobre został skreślony na Etihad, widać, że w Sewilli może się odbudować. Tak czy inaczej to trochę zawstydzające dla Królewskich, że piłkarz postrzegany jako jeździec bez głowy sprawił, że kibice Real byli w ciężkim szoku, choć od razu muszę dodać, że porażka Królewskich na Ramon Sanchez Pizjuan to żadna sensacja, Real wyjeżdżał z tego stadionu bez punktów wiele razy. Myślę, że więcej powodów do niepokoju mają kibice Barcelony. Ich drużyna od pewnego czasu nie funkcjonuje dobrze. Barcelona nie ma konkretnego pomysłu na grę, to już nie jest tiki-taka, tylko jakaś bezładna szamotanina. 

Barcelona nie tak dawno zdemolowała Huescę, ale jeden mecz z wieloma golami to za mało. Jakie pozytywy można znaleźć po ostatnich meczach Barcy? Myślę, że jedynym jest zwyżkująca forma Dembele. Trochę mało, prawda...



Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej