Najgorsze jest to, że słuchając wypowiedzi przedstawicieli PZPN na czele z prezesem Bońkiem można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z towarzystwem wzajemnej adoracji. Panowie spijają sobie z dziubków aż miło. Jeden jest dla drugiego wyrozumiały. Nie można przecież wyciągać wniosków zbyt pochopnie- te frazesy pewnym ludziom ze związku weszły już w krew i powtarzają je machinalnie. To wszystko jest pokłosie tego, jak działa dzisiaj świat piłki, sportu, ale też np. polityki. Liczy się dobry PR, przełożony nie chce przed kamerami telewizyjnymi zrugać swojego podwładnego, wszak to nie byłoby w dobrym tonie, a przecież trzeba budować morale. Te wszystkie zabiegi socjotechniczne zabijają autentyczność w polskiej piłce. PZPN zrobił wiele dla poprawienia wizerunku naszego futbolu, ale i tak wciąż pewni panowie dążą do tego, by ze strasznego gniota robić produkt premium.  Telewizja to świetnie opakuje, a armia demagogów Bońka będzie nam wciskać ściemę. Jeśli ktoś merytorycznie krytykuje kadrę- od razu staje się hejterem. To absurd. PZPN kieruje się zasadą: kto nie z nami, ten przeciw nam.

Czytam komentarze po tym meczu z Austriakami i kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że wynik determinuje oceny piłkarzy. Glik był liderem defensywy- taką tezę formułuje jeden z ekspertów TVP. Doprawdy? Arnautovic spokojnie mógł strzelić cztery gole w tym meczu. Zatem tylko nasz bramkarz dawał radę... Grosicki grał fatalnie- te ciągłe spalone. Dramat. Ale gdyby Lewandowski strzelił gola po jego podaniu, gracz Hull dostałby masę komplementów. Mamy potężną wyrwę w środku pola. Fakt że kadrę ma ratować Błaszczykowski- obnaża naszą słabość. Kuba ma być zbawcą drużyny Brzęczka? No w sumie czemu nie, skoro Brożek może strzelać gole dla Wisły. Ale gdzie tu myślenie w szerszej perspektywie? Nie mamy klasycznej dziesiątki. Przesuwanie Zielińskiego z pozycji na pozycję, by znaleźć dla niego optymalny sektor na boisku, to zadanie karkołomne. Ultradefensywna kadra Brzęczka i nonszalanckie, szalone w ofensywie Napoli- to dwa różne światy.

Myśl taktyczna naszego selekcjonera: panowie próbujcie. Genialne.

Mamy w Polsce jakąś dziwną tendencję do przywiązywania się do nazwisk. Przykład? Wystawienie Pazdana od pierwszej minuty w meczu ze Słowenią. Facet będzie przez lata wspominał mecz z Niemcami na Euro. Chwała mu za tamten występ, ale dzisiaj już się po prostu nie nadaje do reprezentacji, to nie jego poziom. Nie wytrzymuje tej intensywności grania.

Polscy kibice są naprawdę inteligentni. Znają się na piłce. Mamy niezłych piłkarzy, więc wymagamy od nich dużo. Mamy do tego prawo. Samymi wynikami nikt nas nie jest w stanie przekonać. Bez ciekawej gry ani rusz. Może kolejny trener nauczy naszych zawodników gry w ataku pozycyjnym. Na obecnego nie można liczyć.
Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej