Nowy Messi, czyli szukanie sensacji

Kubo to 18- letni talent z Japonii, którego w przypływie egzaltacji okrzyknięto nawet japońskim Messim. Na razie trzeba się wstrzymać z przyklejaniem takich łatek, by nie zaszkodzić młokosowi, natomiast faktem jest, że Japończyk w pretemporadzie błyszczał bez końca. Turniej Audi Cup to jego popis. Zawodnik trafił do Madrytu z FC Tokio za zaledwie 2 mln. To  cena promocyjna, jak na dzisiejsze realia. Teraz zaczyna pokazywać, na co go stać w Mallorce. W meczu z Bilbao wszedł na boisku i od razu dał do zrozumienia wszystkim, że będzie grał bez kompleksów, bez respektu dla kogokolwiek. Wypracowany rzut karny- to pierwsze osiągnięcie Japończyka w klubie, który jest dla niego za mały.

Kiedy nagle na europejskiej scenie pojawia się ktoś nietuzinkowy, ludzie od razu szukają analogii do wielkich legend futbolu. Nie uciekniemy od tego. Kiedy kibice w Hiszpanii zobaczyli Kubo, skojarzyli sobie, że tak pięknie grę w Barcelonie zaczął Leo Messi. Argentyńczyk miał za swojego kompana na boisku Ronaldinho, grał w jednej drużynie z Samuelem Eto, ale Kubo póki co nie będzie mógł towarzyszyć swoim idolom w marszu po zwycięstwa.

Real i Barcelona- jak obchodzą się z młodzieżą

Co się stało? Real Madryt nieopacznie postanowił wysłać go na wypożyczenie do beniaminka z Mallorci, by chłopak ogrywał się tam w spokoju. Widzę tu dużą niekonsekwencję w polityce personalnej Królewskich. Vinicius jest pełnoprawnym członkiem pierwszej drużyny, mimo że pożytek z niego zespół ma niewielki.  Brazylijczyk jest na boisku zahukany, rozkojarzony. Potrafi siać zamęt, ale nie wnosi konkretów do gry Realu. Nie ma w jego grze wiele finezji, fantazji, tej legendarnej joga bonito. Spójrzcie na Arthura. Valverde na niego nie stawiał, ale kiedy ten gość wchodzi na boisko, od razu widać, że ma wizję gry, przegląd pola, potrafi rozprowadzać akcje, napędzać ataki Barcy. Za to Kubo musi poczekać na swoją szansę. Na pewno czuje z tego powodu duży zawód, chciałby pokopać piłkę ze swoim idolem- Edenem Hazardem, ale jakiś ekspert uznał, że nie można go rzucać na głęboką wodę.

Jest to ciekawe podejście do sprawy. Jeśli bowiem spojrzymy na historię Ansu Fatiego, to dostrzeżemy potężny kontrast między polityką personalną Barcelony i Madrytu w kontekście stawiania na młodzież. OK., potrzeba jest matką wynalazków Gdyby Messi i Suarez byli do dyspozycji trenera, Gwinejczyk pewnie nie powąchałby murawy, ale los się do niego uśmiechnął i gra. Gol, asysta, drybling, odważne strzały zza pola karnego. Czego chcieć więcej od 16- latka? Przyda mu się teraz chłodna głowa, natomiast dziennikarze powinni unikać robienia z niego geniusza piłki. Na tym etapie kariery mogłoby to bowiem zahamować rozwój piłkarza.

Fan futbolu

Wracając do Kubo, trzeba zauważyć, że ten utalentowany Japończyk przede wszystkim lubi piłkę Czerpie wzorce od najlepszych. Jakiś czas temu przyznał, że uwielbia oglądać Liverpool Kloppa za tę piłkę bezpośrednią, opartą na szybkości piłkarzy. Kubo sam nie należy do demonów szybkości- jak sam przyznaje, niemniej podziwia tę umiejętność u innych. Fakt że piłkarz lubi futbol, wcale nie jest oczywisty. Casus Ousmana Dembele wiele nam mówi w tym kontekście. Gareth Bale też tu może posłużyć za dobry przykład w opisywaniu tego, jak skupienie się na czymś innym, niż futbol może źle wpłynąć na piłkarza.

Eksperci w Hiszpanii nie mogą zrozumieć postępowania władz Realu, a przede wszystkim tego pionu sportowego. Niektórzy dziwią się, że Perez chciał wzmocnić drugą linię, ponieważ Modric nieuchronnie zbliża się do końca kariery, natomiast Kroos ma przed sobą jakieś cztery czy pięć lat grania, ale w istocie niewiele robi w tym aspekcie. Playmaker który będzie wprowadzał piłkę w pole karne rywali jest potrzebny tu i teraz. Sam Hazard nie wystarczy, taki Kubo byłby zatem jak znalazł. W Madrycie jest teraz szpital, brakuje gracza, który byłby alternatywą dla Modrica.

Mentalność i uniwersalność młokosa

Po turnieju w Monachium Hiszanie nie mogli się nachwalić Japończyka. Najbardziej komplementowali go co ciekawe nie za samą grę, tylko podejście mentalne. Kubo już dziś jest dojrzałym piłkarzem. Ukształtowała go Barcelona. To właśnie w stolicy Katalonii się wychował, tam przyswajał wartości. Jednak nieprawidłowości przy pozyskiwaniu zdolnej młodzieży, zakończyły jego przygodę z Barcą. Teraz Kubo może być wyrzutem sumienia klubu z Camp Nou. Z reguły piłkarze w jego wieku są onieśmieleni przebywaniem w jednej szatni z gwiazdami, tak było z Karimem Benzemą, kiedy dołączał do Realu w 2009 roku. Tymczasem Kubo nie był wcale speszony.

Kubo może grać tiki-takę, może też uczestniczyć w grze bardziej bezpośredniej. Może operować na każdej pozycji w drugiej linii. Potrafi szybko podejmować decyzję, mając ograniczoną przestrzeń, potrafi otwierać sektory na boisku swoim kolegom, mimo że ma sobie dużo do zarzucenia w kwestii szybkości, pod tym względem również daje radę.

Ze mnie żartować nie można!

Media nadały mu przydomek Kubo Kun. Kun to postać z japońskiej kreskówki, jak wiadomo, tak samo nazywany jest Sergio Aguero. Ta ksywka jednak nie spodobała się młodemu Japończykowi. Kiedy o niej usłyszał, zaprotestował.

-Jestem graczem pierwszej drużyny. Możecie traktować mnie tak jak resztę piłkarzy?

To pokazuje tę pewność siebie i dużą dojrzałość.

Może tę popularność Kubo uda się zmonetyzować Mallorce? Wu Lei zapewnił Espanyolowi wiele. Od momentu gdy trafił do klubu, sukcesywnie przybywa fanów z Chin, którzy obserwują rozwój swojego rodaka. Azjaci mogą uczynić Kubo kolejną kurą znoszącą złotę jaja. Myślę, że zagwarantuje swojej drużynie dużą jakość piłkarską, przysłuży się pewnie także od strony marketingowej.

Real ma zbyt szeroką kadrę, by zmieścić w niej Kubo. Ludzie z Bernabeu muszą monitorować to, co robią ich gracze gdzie indziej. A lista takich piłkarzy jest naprawdę spora. Odegaard (Real Sociedad), Reguilón (Sewilla), Luca Zidane (Racing Santander), Lunin (Valladolid), Achraf (Borussia Dortmund). Dani Ceballos chyba wkrótce stanie się gwiazdą Arsenalu, Borja Mayoral z kolei będzie strzelał gole dla Levante.

La Fabrica kiedyś straciła wielu znakomitych piłkarzy, którzy za brak zaufania odpłacali się, czyniąc Madrytowi słodką zemstę. Samuel Eto to chyba najlepszy z nich. Real w pewnym momencie znalazł na to sposób. Wprowadzono tzw. klauzule strachu. Teraz już rzadko się zdarza, że były gracz Królewskich robi krzywdę swojemu dawnemu klubowi. Brak zrównoważonej polityki budowania drużyny prowadzi do tego, że niektórzy piłkarze za szybko są spisywani na straty.  Jakiś czas temu trenowanie młodzieży powierzono Raulowi. Wydaje się, że to dobry ruch. Wybitny napastnik Królewskich będzie autorytetem dla młodych piłkarzy. Niech kibice Realu tylko modlą się, by kolejni zdolni piłkarze nie uciekali ze stolicy Hiszpanii.




Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej