Piłka lawiruje wzdłuż i wszerz połaci zielonej murawy jak po sznurku, wręcz z zegarmistrzowską precyzją. Koronkowe akcje tkają masowo, szturmując wrogie okopy obronne, by pobaraszkować na miarę zakasującej chłosty upstrzonej gradem nieszablonowo sfabrykowanych goli. Francuzi, bo o nich mowa,są uskrzydlonymi entuzjastami futbolu, zdobywającymi nasze serca, za sprawą uroczej poezji bez ustanku recytowanej na boisku.

[more]

Wczorajsza goleada 5:2 w wykonaniu Trójkolorowych świadczy o bezbrzeżnej nonszalancji i spontanicznym usposobieniu będącym najdonioślej intrygującym scenariuszem na wyreżyserowanie futbolowego spektaklu pierwszej wielkości. Francuzi są niespełnionymi artystami szukającymi inspiracji na placu gry, kiedy udaje się ja wykrzesać, posiłkując się niezmierzonymi złożami talentu czystej wody, płodzą arcydzieła zbiorowe, przypisując ich autorstwo kolektywowi kosztem przyobleczenia laurkami jednostek indywidualnych. Nie mają na głowie rzetelnego bronienia dostępu do własnej bramki, wolą czasami zaniedbać pracę w destrukcji, by zripostować automatyzmem i wypracowanymi schematami w ataku pozycyjnym.

Proszę mi wybaczyć, jeśli nieświadomie popadam w skrajność, być może pisuję w żargonie nieznośnie górnolotnej podniosłości, być może gram Państwu na najczulszej strunie, stosując pozornie nie mający sensu zbytek egzaltacji? Ale moja językowa kwiecistość jest podyktowana tym, że Francuzi uwiedli mnie zaiste bajeczną grą, byłem wczoraj kuszony daniami firmowymi pichcącymi we francuskiej kuchni, serwującej najpyszniejszą strawę piłkarską.

Może to był mecz-przykrywka, na chwilę przeczący słabnącej kondycji francuskiego futbolu? Nie sposób odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie, możemy jedynie dywagować, lub, dosadniej rzecz ujmując, wróżyć z fusów, ale i tak zawsze nasze prognozy pozostaną bez pokrycia. W każdym razie przepowiadając przyszłość, nie zapominajmy o teraźniejszości. Francja wczoraj zagrała znakomicie, powiem więcej, olśniewająco, zgłosiła swój akces do pozycji medalowej na mundialu w Brazylii.

Po trzecim golu dla piłkarzy Deschampsa, zdobytym dzięki popisowo rozegranemu kontratakowi rzuciłem, że jest to akcja w stylu Realu Madryt. Kiedyś, w erze Jose Mourinho, sam Portugalczyk ponoć mierzył czas w którym przetransportowano piłkę ze strefy obronnej pod bramkę rywali. Dwa-trzy długie podania, następnie zagranie piłki do środka i z reguły napastnik, aczkolwiek w tym wypadku wcale nie Benzema, umieszcza piłkę w siatce. Real Madryt wyspecjalizował się w skutecznym kontratakowaniu, nie przywiązując jednak szczególnej wagi do gry w ataku pozycyjnym, Francja stara się pogodzić obie formy natarć.

Kiedy spojrzałem na wyjściowy skład Trójkolorowych tuż przed meczem, zrobiłem wielkie oczy, kto by się spodziewał, że trener Deschamps da szansę dwóm nominalnym napastnikom od pierwszej minuty? Początkowo myślałem, że francuski selekcjoner pożałuje swojej decyzji, ale ostatecznie futbol przyznał mu rację.

Duet Benzema-Giroud współpracował koncertowo, obaj wymieniali się pozycjami, tak by jeden absorbował uwagę obrońców, a drugi wyłaniał się z ukrycia, by spoliczkować Szwajcarów. Oczywiście, Benzema znów pudłował taśmowo, ale w zamian potrafił przynajmniej zdezorientować Helwetów, gdyż na papierze był skrzydłowym, na boisku nawet się nie dotknął tej pozycji.

Francja na mundialu stęchłe powietrze wietrzy powiewem świeżości, Xavi Hernandez i Andres Iniesta, a także Wayne Rooney wypadli już poza burtę turnieju, tymczasem Antoine Griezmann, czy Mathieu Valbuena są w grze. Może domyślacie się Państwo, że nie przypadkowo wymieniam akurat tę dwójkę piłkarzy, ponieważ w ten sposób czynię aluzję do Francka Riberiego, to on miał wieść prym w linii pomocy Trójkolorowych, a jednak, jak widać, ma równorzędnych zmienników, którzy go świetnie wyręczają. Valbuena wczoraj wielkiego meczu może nie zagrał, fatalnie spudłował, dobijając strzał Karima Benzemy z rzutu karnego, niemniej otwierał wolny korytarz bocznemu obrońcy, który pędził wzdłuż boiska jak TGV, siejąc spustoszenie w szeregach szwajcarskich jeńców. Griezmann pokazał się z dobrej strony przeciw Hondurasowi, wczoraj zaliczył tylko kilka minut. Obaj piłkarze są melodią przyszłości francuskiej piłki.

Francja jest drużyną zrównoważoną, Deschamps rozkłada akcenty między defensywą o ofensywą równomiernie, mimo to zespół gra futbol na tak, futbol nowoczesny i co najważniejsze atrakcyjny.

We wczorajszym meczu Patrice Evra omal nie zdobył pierwszego gola w kadrze, to chyba wystarczający dowód na efektowną grę piłkarskiej reprezentacji Francji? Przez lata futbol uczył Francuzów cierpliwości i pokory, teraz oni mają zamiar pasować się na nieoficjalne stanowiska futbolowych nauczycieli.

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej