Nie mówmy za dużo o romantyzmie

Ronaldo pewnie nie myślał o żadnym romantyzmie, sentymenty też nie były najważniejsze, chociaż rola sir Alexa Fergusona, który kiedyś otoczył Portugalczyka ojcowską opieką, była niebagatelna. Siła perswazji Szkota przyczyniła się do tego, że CR7 jednak zobaczymy w czerwonej części Manchesteru.

MU sprowadził w tym oknie transferowym Jadona Sancho i Raphaela Varane'a, wydał ponad 100 mln, teraz dokłada kolejne ok. 30 mln za piłkarza już dojrzałego, który nie będzie tak finezyjnym specjalistą od zabawy, z dużą fantazją jak podczas pierwszego pobytu na Old Trafford, ale to wciąż maszyna do strzelania goli.

Radość wielu

Kibice United się cieszą, cały świat futbolu, nie licząc fanów City, ma powody do radości, skoro ma miejsce tak piękny powrót do klubu, który pozwolił kiedyś CR7 zawojować świat, był trampoliną do późniejszej rywalizacji z Leo Messim o prymat na świecie. Teraz już nie będzie myślenia o Złotej Piłce. Ronaldo w Anglii, Messi we Francji.

Jakkolwiek dziwnie to wygląda, trudno ukryć podekscytowanie. Kibice zachodzą w głowę, czy kolega z reprezentacji Portugalii, Bruno Fernandes, odda Ronaldo rzuty wolne i karne. Z tymi wolnymi było dobrze w Manchesterze, przez pewien czas w Realu, we Włoszech Cristiano bijąc je, niewiele mógł zdziałać. Ale to nie czas na przytyki, czekamy na jego pierwszy mecz po powrocie do Premier League.

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej