Kwestia łamania praw człowieka i praw pracowniczych to oczywistość, którą opisywano tak wiele razy, że w tym tekście nie ma sensu do niej wracać. Dyskryminacja mniejszości to także głośna sprawa, ale wie o tym większość kibiców uważnie śledzących przedmundialowe i mundialowe doniesienia. Zajmijmy się wobec tego animozjami i resentymentami, które podsycano podczas turnieju.

Dzielni Persowie

Od dłuższego czasu światowe media informują o represjach wobec kobiet walczących o wolność w Iranie. Śmierć 22-letniej Mahsy Amini okazała się katalizatorem społecznego buntu w społeczeństwie skrajnie konserwatywnym, w którym można skatować kobietę za rzekomo złe noszenie hidżabu.

Podczas mundialu piłkarze irańskiej kadry demonstracyjnie nie odśpiewali hymnu przed meczem z Anglią. To oburzyło władze, które zagroziły zawodnikom i selekcjonerowi, choć trener Carlos Queiroz był dość powściągliwy, unikał ostrej krytyki reżimu. Rządzący dążyli choćby do tego, by niepokorny, mający swoje zdanie Sardar Azmoun nie poleciał z reprezentacją do Kataru, ale portugalski trener opierał się temu skutecznie. Jednocześnie selekcjoner, pytany przez zachodnią dziennikarkę o sytuację w Iranie, ripostował: "dlaczego nie zapyta pani Southgate'a o to, jak Anglosasi (Wielka Brytania i USA) szybko wynieśli się z Kabulu, stolicy Afganistanu, gdy do władzy wrócili talibowie, skazując kobiety na opresję"?

Zastraszanie reprezentacji

W trakcie turnieju członkowie Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej odwiedzili reprezentację Iranu i spotkali się osobno z zawodnikami oraz selekcjonerem. Potem nastawienie graczy uległo zmianie.

Zaczęli śpiewać hymn, choć bez entuzjazmu. A na boisku, przeciwko Walijczykom, Iranowi nie zabrakło pasji. Ponad dwadzieścia strzałów na bramkę i dwa gole w końcówce dawały nawet nadzieję na wyjście z grupy. I znowu geopolityki nie zabrakło...

Iran-USA, czyli geopolityka w dużej skali

Przed meczem Iranu z USA było znów gorąco. Traf chciał, że to spotkanie decydowało o awansie. Wygrali Amerykanie po trafieniu "Kapitana Ameryki" Christiana Pulisica , ale meczowi nadano wymiar geopolityczny, chętnie wracano do poprzedniego spotkania tych drużyn podczas mundialu we Francji.

Przywoływano mecz sprzed lat

Mimo irańsko-amerykańskich animozji, będących reperkusjami obalenia przed laty proamerykańskiego szacha Rezy Pahlaviego i powstania islamskiej republiki, a także incydentu, który oburzył Amerykanów w trakcie rewolucji (przetrzymywanie przez irańskich studentów Amerykanów jako zakładników w ambasadzie USA w Teheranie), piłkarze byli dalecy od politykowania.

Przed laty nie chcieli podsycać złych emocji. Dlatego stanęli do wspólnego zdjęcia. Co więcej, gracze Iranu przekazali rywalom białe róże, które symbolizowały pokój. Obrońca drużyny amerykańskiej – Jeff Agoos powiedział wówczas po meczu, że piłkarze zrobili więcej przy okazji tej rywalizacji niż politycy w ciągu dwóch dekad.

Wsparcie Amerykanina dla Irańczyka

Tamten gest odbił się szerokim echem w świecie futbolu, podobnie jak teraz zachowanie Antonee'a Robinsona , reprezentanta USA, który po meczu w Katarze starał się pocieszać jednego z graczy Iranu – Ramina Rezaiana . Ten zawodnik gra bowiem w rodzimej lidze, więc perspektywa powrotu do Iranu wzbudzała w nim duży niepokój.

Piłkarze pozostali ludźmi i na boisku nie było nienawiści. A USA i Iran mają wciąż wrogie relacje. To się pogłębia, ponieważ Iran dostarcza drony Rosji, by niszczyć Ukrainę, Teheran doradzał także Moskwie, jak omijać sankcje nakładane na Kreml przez Zachód.

Rusofilia Serbów

A skoro jesteśmy przy Rosji, to przypomnijmy, że na oficjalnym profilu piłkarskiej reprezentacji tego kraju pojawił się wpis mający zmotywować Serbów – braci, Słowian. Opublikowano go przed meczem z Brazylią. Serbom to wsparcie nic nie dało. Mecz został zapamiętany przede wszystkim z powodu cudownego gola Richarlisona. Zwycięstwo Brazylii, obyło się bez niespodzianki.

Xhaka najlepszy i najbardziej kontrowersyjny

Serbowie w ostatnim meczu fazy grupowej byli na musiku i to było piękne widowisko. Rywalizacja zakończyła się zwycięstwem Helwetów 3:2. Na boisku błyszczeli Dusan Tadic po stronie serbskiej i Granit Xhaka w drużynie, która wygrała.

Xhaka został nawet wybrany graczem meczu. Chociaż nie strzelił gola, to miał ogromny udział w konstrukcji gry, regulowaniu tempa akcji, stabilizacji środka pola. Ale to w meczu wykonał obsceniczny, żenujący gest. Złapał się za przyrodzenie i skierował wzrok w stronę ławki Serbów. A to nie był koniec tej farsy.

Po meczu szwajcarski skandalista założył koszulkę Ardona Jashariego . Choć Xhaka tłumaczył, że był to gest wobec piłkarza Lucerny, który tak się nazywa, to nie okazało się przekonujące. Kibice widzieli w jego zachowaniu pretekst, by przypomnieć o innym Jasharim, tyle że Ademie. Kto to taki? Otóż jest to nieżyjący już założyciel Armii Wyzwolenia Kosowa. Wróciły resentymenty. Xhaka jest z pochodzenia Albańczykiem i prowokował Serbów już przy poprzedniej rywalizacji tych drużyn. Wtedy ułożył tak ręce, by imitować albańskiego orła. To miało zaboleć Serbów, którzy nie mogą pogodzić się z utraconym terytorium – obecnie państwem Kosowo.

Maroko-Hiszpania, imigracja i Katalończycy

Hiszpania miała już nie setki, a ponad tysiąc podań i grała jałowy futbol, co przyniosło tylko bezbramkowy remis w 1/8 finału. Później karne, triumf Maroka i nieoczekiwane "adios"...

W Hiszpanii mieszka prawie milion Marokańczyków. Gdy La Roja grała z tą drużyną z Afryki przed czterema laty w finałach mistrzostw świata, to doszło do – wydawałoby się – absurdalnej sytuacji. W Barcelonie był wtedy hispanista, prof. Filip Kubiaczyk, który w wywiadzie przeprowadzonym kilka miesięcy temu dla TVP Sport tak to wspominał:

W 2018 roku mieszkałem w Barcelonie przez kilka miesięcy. Podczas finałów mistrzostw świata w Rosji Hiszpania rozgrywała grupowy mecz z Marokiem. Oglądałem to spotkanie w telewizji. Kiedy Marokańczycy strzelili gola na 2:1, usłyszałem za oknami wybuch radości, który był większy od tego, który miał miejsce po tym jak Hiszpania wyrównała. A w oknach mieszkań, z których dobiegały okrzyki radości, pełno było niepodległościowych flag – estelad… Na barcelońskiej ulicy nie było też czuć atmosfery mistrzostw. Katalońska stolica nadal wydawała się bardziej ziemią Barcy niż miejscem, w którym wspiera się drużynę narodową Hiszpanii. Tego typu sytuacje pokazują, że neologizm "La Roja" nie spełnia oczekiwań, które z nim wiązano – komentował profesor.

Przypomnijmy tylko, że Maroko i Hiszpanię dzieli kilkanaście kilometrów Cieśniny Gibraltarskiej. Marokańskie wybrzeże to miejsce, na które Hiszpanie mają baczenie, ponieważ są tam ich posiadłości. To skaliste wysepki, którym przypisuje się duże znaczenie militarne, bo stacjonują na nich żołnierze.

Jak podaje Michał Banasiak z Instytutu Nowej Europy, 20 lat temu Marokańczycy chcieli założyć na tych skalistych wysepkach przyczółek obserwacyjny i bazę kadetów wojskowych. To spotkało się ze sprzeciwem Hiszpanii. Interweniowali komandosi i ten marokański plan został udaremniony.

Hiszpania ma też problem z imigracją, stąd miasta o statusie autonomii – Ceuta i Melila zostały ogrodzone wysokim płotem, by ograniczyć napływ przybyszów do kontynentalnej Europy.

Choć w relacjach Maroka z Hiszpanią bywa burzliwie, to jedna rzecz jest warta odnotowania. W serii rzutów karnych decydującą jedenastkę zamienił na gola Achraf Hakimi , piłkarz urodzony w... Madrycie. Mógł grać w hiszpańskiej kadrze, ale uznał, że kultura marokańska jest mu bliższa, a poza tym Hiszpanie postrzegają Marokańczyków stereotypowo, co też go zniechęcało do reprezentowania tego kraju.

Palestyńskie flagi

FIFA, na prośbę Kataru, robiła wszystko, by maksymalnie utrudnić wnoszenie na stadiony flag, służących manifestacjom politycznym. Ale to akurat Marokańczycy dostali zgodę, by okazać wsparcie Palestyńczykom i mieli ze sobą palestyńskie flagi.

To, że Katar przymknął na to oko, a wręcz odniósł się do tego z aprobatą, wcale nie dziwi, wszak emirat nie uznaje państwa Izrael i w konflikcie izraelsko-palestyńskim sympatyzuje z drugą stroną sporu trwającego już tak wiele lat.

Stosunki katarsko-izraelskie zaogniły się zwłaszcza, gdy doszło do Operacji Płynny Ołów w grudniu 2008 roku. Wtedy armia izraelska, z myślą o likwidacji członków i infrastruktury Hamasu , przypuściła szturm na Strefę Gazy , teren należący do Autonomii Palestyńskiej.

To bardzo zaniepokoiło Katarczyków, którzy zerwali stosunki dyplomatyczne z rządem w Tel Awiwie i do dziś nie ma przełomu w relacjach.

Choć możemy zastanawiać się nadal, który mundial był największym skandalem, to akcentów politycznych i geopolitycznych, zwykle niezbyt przyjemnych, tym razem było bodaj najwięcej. Na pewno nie wszystkie zostały w tym tekście wspomniane. To bowiem temat rzeka.

Bartłomiej Najtkowski
https://twitter.com/bnajtkowski

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej