W historii futbolu nie brakowało geniuszy, ale w stolicy Irlandii Północnej, a także w czerwonej części Manchesteru dominuje pogląd: najlepszy był... Best.

Mógł grać w rugby

Urodził się w 1946 w Belfaście. Wychowywał się w dzielnicy Cregagh, to wschodnia część miasta, gdzie przeważa radykalny protestantyzm, ale nigdy nie był żarliwie religijny.

Nieźle radził sobie w szkole. Gdy miał 11 lat dostał się do Grosvenor High School, idealnego miejsca dla zdolnych. Rzecz w tym, że tam sportem numer 1 było... rugby. O ile więc wyniki w nauce były satysfakcjonujące, to jednak nie mógł tam długo wytrzymać przez zamiłowanie do futbolu.

W tamtej szkole tęsknił za okrągłą piłką i nie miał kontaktu z kolegami z najmłodszych lat. Wtedy po raz pierwszy dała o sobie znać buntownicza natura. Przeniósł się do Lisnasharragh High School. Tam już nikt nie narzucał mu rugby, no i znowu towarzyszyli mu na co dzień kumple z dzielnicy.

Symbol odrodzenia

Zaczął grać w piłkę w Cregagh Boys Club, bo to był miejscowy klub. Przewyższał wszystkich umiejętnościami do tego stopnia, że po roku jego nazwisko widniało na liście największych talentów w całej Wielkiej Brytanii.

Skaut Manchesteru United Bob Bishop zachował czujność i widząc młodego, od razu stwierdził, że ma do czynienia z geniuszem. Best zadebiutował w pierwszej drużynie w 1963. Miał wtedy 17 lat. Od początku wiązano z nim duże nadzieje i liczono, że będzie główną postacią w odradzającym się zespole. Trzeba bowiem mieć tu na uwadze, że pięć lat wcześniej doszło do katastrofy lotniczej w Monachium, która przerwała piękną historię "dzieci Busby'ego".

Ozłocony i podziwiany przez Eusebio

Zachwycał Manchester w latach 1963-1974. Dwa razy był mistrzem Anglii, imponował, to oczywiste. Brawurowe rajdy w meczach z Sheffield United, Chelsea oraz West Hamem i... efektowny lob w meczu z Tottenhamem. To były piękne gole, na szczęście zarejestrowane już przez kamery telewizyjne. W 1968 zdobył z United Puchar Europy, to triumf drużyny, ale na niego też spłynął duży splendor. Dostał wtedy Złotą Piłkę.

A już dwa lata wcześniej jego wielkość była czymś oczywistym i niepodważalnym. W ćwierćfinale Pucharu Europy Manchester United wygrał 5:1 z Benfiką, a on strzelił dwa gole.


Jednak to rok 1968 był najlepszym w jego karierze. Znowu Benfica musiała przez niego cierpieć. 4:1 dla Manchesteru, ale tym razem w finale. Strzelił gola, został piłkarzem roku na Wyspach, bo o wyróżnieniu France Football już była mowa.

Legendarny Eusebio, który miał z nim często do czynienia na boisku, nie mógł i tego spotkania wspominać z nostalgią. A był pełen uznania dla Brytyjczyka:

Best był najlepszym piłkarzem na świecie, nie tylko w Anglii, do tego moim przyjacielem. Kiedy grał przeciwko Benfice w 1966, przegraliśmy 1:5, a on był spektakularny, po prostu geniusz – komplementował wirtuoz tamtych czasów.

Pochwały tuzów

To nie był jedyny wielki ze świata piłki będący pod wrażeniem gracza z Ulsteru. Choćby Matt Busby uważał, że nawet Stanley Matthews i Tom Finney tak łatwo nie radzili sobie z rywalami. A Denis Law stawiał go wyżej w hierarchii niż takie sławy jak Diego Maradona, Alfredo Di Stefano i Ferenc Puskas.

Sir Alex Ferguson, cmokając z zachwytu, podawał statystki: 179 goli w 466 meczach w MU. Przekonywał, że taki wynik to coś niezwykłego, zważywszy, że Best nie był nominalnym napastnikiem. George inspirował też Maradonę, a Johan Cruyff widział w jego popisach coś unikalnego.

Ikona popkultury

Często był określany jako... piąty Beatles, bo w latach 60. uosabiał też młodzieżową kulturę tamtych czasów. Zdarzało się, że dostawał po 10 tysięcy listów tygodniowo.

Ówcześni paparazzi czyhali na niego non stop, wręcz obsesyjnie. Dawał im powody, by być nieustannie śledzonym, bo wpadł na pomysł, by otworzyć nocny klub i założyć modne butiki. Nawet jego długie włosy były jedną z oznak buntu, bo społeczeństwo pozostawało konserwatywne.

Nieśmiały kinoman

Kobiety go ubóstwiały, mimo że po przenosinach do Manchesteru nie nabrał od razu śmiałości w relacjach damsko-męskich. A zaczął pić mocne trunki, bo wstydził się... akcentu zdradzającego Belfast. Z czasem, gdy stał się już odważny, spotykał się z aktorkami i modelkami regularnie, co okazało się zgubne.

Nie od razu go zacałowano, bo Harry Redknapp wspominał taką rozmowę z nim, gdy ten jeszcze nie był tak kochliwy... Po wyjściu z kina, gdzie towarzyszyła mu dziewczyna, zjawiskowa miss świata Mary Stavin, żalił się ponoć byłemu znanemu trenerowi, a wtedy piłkarzowi West Hamu: "Dzięki Bogu, już sobie poszła. Poszliśmy wczoraj do kina i wnerwiała mnie przez cały seans. Bez przerwy mnie dotykała i całowała". Redknapp pozwolił sobie na odrobinę ironii: "Naprawdę, George? To straszne!". A piłkarz kontynuował wywód: "Nie rozumiesz, Harry. Chciałem obejrzeć film...".

Kiedy Matt Busby, który był dla niego jak ojciec, odszedł z klubu, sytuacja mocno się skomplikowała. Coraz częściej opuszczał mecze i nie przychodził na treningi. Pożegnał Manchester w 1974, po meczu z QPR. I tak zaczęła się tułaczka po klubach: Fulham, Stockport Country, Hibernian, Los Angeles Aztecs, Fort Lauderdale Strikers, San Jose Earthquakes. Przestał grać w piłkę w 1993, a kończył karierę w Bournemouth i Brisbane Lions.

Bywało później, że grał, ale tylko charytatywnie i w towarzyskich meczach. W latach 90. komentował nawet spotkania. Trudno się dziwić, bo to był mistrz bon motów.

Barwny i kontrowersyjny

Wysportowani atleci, w sile wieku, z fortuną i szybkimi samochodami będą zawsze atrakcyjni dla młodych kobiet. Ja jednak opowiadam tylko te historie, na których rozpowszechnienie zgodziła się druga strona, bo nie chcę krzywdzić nikogo – zapewniał.

W życiu wydałem wiele pieniędzy na kobiety, alkohol i szybkie samochody, resztę po prostu zmarnowałem – to wyznanie zyskało największy rozgłos przed laty.

Alkohol to największa pasja mojego życia. Największa to nie znaczy, że najchwalebniejsza. Gdyby nie picie, to kariera trwałaby o wiele dłużej. A i zapewne przez ten alkohol pożyję znacznie krócej. Nie byłbym jednak do końca szczery mówiąc, że żałuje – wyznawał rozbrajająco.

Jestem naprawdę błogosławiony, otrzymałem dar. Miałem u swoich stóp cały świat, a zaraz potem nie miałem nic: żony, domu, pieniędzy, szacunku do samego siebie i... mniej wątroby – zdobył się nawet na tak głęboką refleksję.

Gdybym urodził się brzydki, to świat nigdy nie usłyszałby o Pele – stwierdził nawet z przymrużeniem oka.

 

"Nie umierajcie tak jak ja"

No właśnie, w 2000 roku trafił pierwszy raz do szpitala z podejrzeniem marskości wątroby. Przebywał w klinice pięć tygodni, a wrócił do niej po roku. Wtedy wszczepiono mu pigułki antyalkoholowe. Ale to nie pomogło i wkrótce musiał przejść trwającą 10 godzin operację transplantacji wątroby. Udało się, po siedmiu dniach wyszedł ze szpitala, ale... nie przestał pić.

W 2005 znów miał kłopoty, tym razem z nerkami, więc ponownie zawieziono go do kliniki. Początkowo stan był stabilny, ale 20 listopada dość nieoczekiwanie zmarł. Tak jak przewidział, przedwcześnie. Prasa opublikowała zdjęcie przedstawiające go na łożu śmierci z wymownym zdaniem: "Nie umierajcie tak jak ja". Poprosił o to przed śmiercią.

Rodzinne problemy z alkoholem

Nie tylko George nadużywał alkoholu. Jego matka piła dużo i także przedwcześnie umarła. Syn Besta zmagał się z też z nałogami, w tym z alkoholizmem. Matka umarła w wieku 54 lat, a jej syn mając 59.

Ann miała problemy z sercem po wieloletnim piciu alkoholu. Ale w alkoholizm popadła dopiero kilkanaście lat przed śmiercią. Do 44 roku życia była bowiem abstynentką. Pewnie zaczęła jej ciążyć sława syna i to nieustanne śledzenie każdego jego ruchu oraz szukanie sensacji pod jej domem w Belfaście. Po prostu nie dała rady psychicznie...

Można więc teraz spotkać się z tezą, że oboje zabiła sława. Matka George'a chciała żyć normalnie, ale żądni kolejnych newsów dziennikarze mieli inne plany. On uchodził za króla imprez, przystojnego i kochliwego, obiekt pożądania i westchnień kobiet, ale przecież w gruncie rzeczy to był nieśmiały chłopak z Belfastu. Zakończył poważną karierę w Manchesterze, gdy miał 27 lat. W kolejnych jeszcze grał tu i ówdzie, ale to był inny poziom. Świat futbolu szybko stracił geniusza z pola widzenia.

A scena, która mówi o nim najwięcej? To działo się w Anglii, w luksusowym hotelu z kasynem. Do pokoju wszedł hotelowy boy z szampanem, który zamroził w wiaderku, tak jak sobie życzył Best. Na łóżku było pełno banknotów, a obok czesała włosy półnaga Mary Stavin. Od niedawna miss świata. George otworzył butelkę Dom Perignon. Nalał sobie i dał 50 funtów napiwku. Taki właśnie był. Kochał futbol, ale jego największą miłością było beztroskie życie... 


Bartłomiej Najtkowski
https://twitter.com/BNajtkowski

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej