Zwolnił Jorge Sampaolego, a zatrudnił Jose Luisa Mendilibara, który wcześniej... spadł z Alaves. Ten staromodny trener zapewnił Andaluzyjczykom utrzymanie, a w środę stanie w szranki z Jose Mourinho.

Sevilla jak partnerka życiowa

Wielu komentatorów zastanawia się: co dalej z Mendilibarem? Gdy trafiał do Sevilli pod koniec marca, to stwierdził, że klub piłkarski jest jak... kobieta. "Trzeba się dobrze poznać, by stworzyć długo trwający związek". Skąd to porównanie? Mendilibar podpisał kontrakt tylko do 30 czerwca...

On nie jest znany z oratorskich popisów. Nie owija w bawełnę, mówi wprost, bez ozdobników. Jest dumny z tego, że nie korzysta z udogodnień, nie jest mu potrzeby nawet komputer lub tablet do analizy. Mówi o sobie jako przeciwieństwie nowoczesnego trenera, wszelkie dane i wskaźniki ignoruje i co naturalne nie lubi też VAR-u. Uważa, że prosty futbol jest najlepszy, ale... właśnie najtrudniej jest grać prosto. Podziela więc zdanie... Johana Cruyffa, no i pielęgnuje tę prostotę z powodzeniem.

Jego poprzednik, neurotyczny Jorge Sampaoli, hombrecito, czyli człowieczek (z racji wzrostu), inspirował się ideami Marcelo Bielsy. Krążył wzdłuż linii bocznej przez cały mecz i lubił kombinować. Furiat i trener-reformator, tak można go opisać. Chciał, by Sevilla grała z trójką stoperów, by drużyna wyprowadzała piłkę krótkimi podaniami, by długo utrzymywała się przy niej. To nie przyniosło sukcesu. Kuriozum była scena, gdy Joan Jordan dostał kartkę od trenera i czytał wskazówki podczas meczu na Camp Nou. W końcu ten kawałek papieru wyrwał mu z rąk Marcos Acuna i... podarł. Mendilibar, w przeciwieństwie do Argentyńczyka, nie chce być filozofem futbolu.

Praca nad lepszym bronieniem

Ważne było uszczelnienie tyłów. Sevilla przed przyjściem Mendilibara tęskniła za duetem środkowych obrońców Jules Kounde-Diego Carlos, bo drużyna za Sampaolego popełniała często niewytłumaczalne błędy.

Dziś w środku obrony dają radę Loic Bade, którego Monchi wypożyczył w styczniu do końca sezonu z opcją pozyskania na stałe (w Nottingham, gdzie trafił we wrześniu 2022, nie zagrał nawet minuty) i Nemanja Gudelj. Obaj nie zawiedli w dwumeczu z Juventusem.

Serb jest pomocnikiem, który udowodnił wszechstronność i daje teraz pewność drużynie w tyłach jako środkowy obrońca. Ma też chyba najmocniejszy i najbardziej "soczysty" strzał zza pola karnego, czego dowiódł już w tym sezonie nieraz. A w Lidze Europy bramkarzem Sevilli jest "Bono", rewelacja mundialu z Maroka.


Odmienieni skrzydłowi

Dla Mendilibara podstawa to 4-4-2 i nie zamierza ryzykować przy rozpoczynaniu akcji, piłkarze mają więc zgodę na długie wybicia, gdy jest taka potrzeba. Jego drużyna ma stosować wysoki pressing na połowie rywala. U Mendilibara zyskali skrzydłowi: Bryan Gil, który nie dał rady w Tottenhamie i wrócił do Sevilli, odmienił grę po lewej stronie. To stary znajomy Mendilibara z Eibaru, nie ma za dobrych warunków fizycznych. Bywa też chaotyczny, ale jest niezmordowany, a jego drybling i dynamiczne wejścia w pole karne są niebezpieczne dla rywali.



Drugi skrzydłowy to Lucas Ocampos, silny, szybki, umiejący strzelać gole. Był już w kilku znanych klubach takich jak Milan, Monaco czy Olympique Marsylia. Ale Sewilla to teraz jego miejsce na ziemi. W 2020 roku ESPN informowało, że mógł trafić do Manchesteru United za 40 mln euro. Wtedy był w świetnej formie. W obecnym sezonie miał kryzys, gdy został wypożyczony do Ajaksu Amsterdam.


W lidze holenderskiej się pogubił, zagrał w zaledwie czterech meczach, spędził na boisku... 100 minut. Musiał wrócić do Sevilli. To ironia losu, ale błyskawicznie po tym powrocie strzelił gola innej holenderskiej drużynie, to był mecz z PSV w Lidze Europy. A jeśli chodzi o konkrety, to w pierwszym meczu półfinałowym w Turynie to właśnie on asystował przy jedynej, bardzo ważnej bramce zdobytej przez Sevillę.

Marokański snajper

Środek ataku obsadza Youssef En-Nesyri, którego wielu kojarzy z mundialu jako asa Maroka. Jego gol dał awans do półfinału MŚ. A wzbił się wtedy na pułap 2,78 m i... poprawił rekord Cristiano Ronaldo.

W Sevilli jest od 2020 roku, a przyszedł ze słabiutkiego Leganes i okazał się strzałem w dziesiątkę Monchiego. Znamienne, że swego czasu West Ham oferował za niego 30 mln, ale Marokańczyk chce grać dalej w Sevilli. Ten sezon jest dla niego dziwny. Zaczął strzelanie w lidze 28... stycznia, od dwóch goli z Elche. Ostatnio zdobył bramkę w La Liga 23 kwietnia. Ale dobrze wiedział, kiedy trzeba strzelać w pucharach, o czym przekonali się w Lidze Europy gracze Manchesteru United i Juventusu.


Koszmar Manchesteru i Juventusu


Gdy Mendilibar przejmował Sevillę, drużyna była rozbita psychicznie. Choć zespół z Andaluzji to mistrz Ligi Europy (4 triumfy w ostatnich 9 edycjach), to nagłym celem trenera stało się utrzymanie w krajowej elicie.

Sevilla nadal jednak zadziwiła, eliminując w LE renomowane drużyny z Anglii i Włoch. A te triumfy nie byłyby możliwe bez dobrego snajpera. W ćwierćfinale w pierwszym meczu w Manchesterze gospodarze mieli ogromnego pecha, bo prowadzili do 84. minuty 2:0 i wbili sobie... dwa gole samobójcze. W rewanżu rządził już En-Nesyri.

Harry Maguire w ósmej minucie popełnił błąd, podał En-Nesyriemu piłkę prosto pod nogi, co ten wykorzystał. W 81. minucie David de Gea wyszedł przed pole karne i skiksował, a Marokańczyk i skierował piłkę do pustej bramki. W pierwszym meczu półfinału w Turynie skończył akcję złożoną z kilku podań. Ideał futbolu według Mendilibara.

Rewanż na Ramon Sanchez Pizjuan był popisem Sevilli. 28 strzałów, 10 celnych. Wojciech Szczęsny dwoił się i troił. Juventus prowadził od 65. minuty, ale po sześciu odpowiedział Suso. Rezerwowy, którego Mendilibar prosił, by zaczął biegać. A ten niepokorny odparł, że nigdy nie biegał i nie zamierza tego zmienić.

Za to posłał piłkę z 20. metrów w samo okienko bramki Szczęsnego. To skrzydłowy, który w drużynie Mendilibara często porusza się w środkowej strefie boiska. Warto przypomnieć, że swego czasu kibice Milanu, w którym grał w latach 2015-2020, postrzegali go jako symbol marazmu mediolańczyków. A Mendilibar sprawił, że się odrodził...

Argentyńska ekipa i rutyniarz Rakitić

W rewanżu w Sewilli zwycięskiego gola strzelił Erik Lamela, kolejny ofensywny gracz, który przy nowym trenerze przypomniał sobie, jak się gra w piłkę. To Argentyńczyk, a ich Sevilla ma wielu, bo oprócz Lameli to Marcos Acuna, Gonzalo Montiel, Papu Gomez, Lucas Ocampos.

Chorwat Ivan Rakitić kieruje nadal linią pomocy. Pewnie wielu pamięta, że to był ważny gracz Barcelony Luisa Enrique, ale wrócił do Sevilli w 2020 na ostatnie lata kariery. Z powodów sentymentalnych, ponieważ właśnie tam zaczynał przed 12 laty hiszpański etap kariery.

Jose Luis Mendilibar nie tak dawno pracował w Eibarze i Alaves, czyli u maluczkich, a teraz ma szansę, by triumfować w prestiżowych rozgrywkach europejskich. Nie trzeba więc być nowoczesnym, by osiągnąć dużo na arenie międzynarodowej. I pomyśleć, że przed dwumeczem z Manchesterem United tylko ktoś szalony mógł wierzyć, że to nie koniec tej pięknej historii tego futbolowego konserwatysty.

Bartłomiej Najtkowski
https://twitter.com/BNajtkowski

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej