Piłka nożna była mu pisana, bo należało kontynuować tradycje rodzinne. A ta historia zaczęła się w regionie Prato. W miejscowej drużynie w latach 40. ubiegłego wieku bramkarzem był dziadek Christiana - Enzo. To on swego czasu obronił decydujący rzut karny, prowadząc zespół do Serie B. Był więc długo fetowany.

Dzieciństwo w Australii

Jego syn Roberto także grał w piłkę. Ba, w erze catenaccio musiał radzić sobie jako napastnik i to w jakich klubach... Bronił barw Juventusu i Romy. Tworzył ciekawy duet z Pietro Anastasim. A po zakończeniu kariery piłkarskiej chciał spełniać się jako trener. Christian pojechał z nim do Australii. Zaczął nawet grać w piłkę w tamtejszych klubach: Marconi Stallions i Western Sydney Wanderers. Ale w 1989 rodzina Vierich wróciła do Włoch.

Trenował go dziadek

Po powrocie do kraju 15-letni wnuczek mógł polegać na dziadku, który trenował bramkarzy w Santa Lucia, czyli w pobliżu Prato, z którym przecież tak bardzo się utożsamiał. Wnuk nie zawodził. Ale dziadek chciał go dodatkowo motywować, więc zaproponował, że za każdego gola będzie mu dawał pięć tysięcy lirów. Wkrótce Christian strzelił od razu cztery, trzeba było zmniejszyć stawkę do tysiąca.

Młody rozwijał się szybko, po jednym sezonie w Santa Lucia przeniósł się do Prato, a po kolejnym do Torino. Początkowo miewał humory, nazywano go nawet... potworem z racji natury. Z czasem stał się mniej wylewny i kapryśny, ale bardziej świadomy swojej wartości. W następnych czterech sezonach grał kolejno w Pisie, Ravennie, Venezii i Atalancie, ale kariera nabrała rozpędu w rozgrywkach 1996-1997, bo trafił do Juventusu.

Uczył się od wybitnych

Na początek w 23 meczach strzelił 8 goli. Uczył się futbolu od znakomitych. Jego kolegami z drużyny byli Zinedine Zidane, Didier Deschamps, Ciro Ferrera i Alen Boksic.

W Turynie poznał smak zwycięstwa w rywalizacji o najwyższą stawkę. Zespół zdobył scudetto i Puchar Włoch. W nagrodę Vieri dostał szansę w dorosłej reprezentacji i przeniósł się do Atletico Madryt za oszałamiające wtedy 20 mln dolarów. 

 

Jego wyczyn przebił Lewandowski

W Hiszpanii też dał radę. Zdobył koronę króla strzelców dzięki 24 trafieniom w... 24 meczach. To do dziś jedyny Włoch, który może poszczycić się Trofeo Pichichi, czyli nagrodą przyznawaną najlepszemu snajperowi na Półwyspie Iberyjskim. Miał imponujący start w Madrycie: 6 meczów i 7 goli.

Nawiązał tak do wyniku legendy Barcelony Ladislao Kubali, który miał taką samą liczbę bramek w sezonie... 1951-1952, a lwią część jego dorobku stanowiło pięć trafień z meczu Barcy z Celtą Vigo. Wyczyny Włocha i Węgra dopiero we wrześniu 2022 przebił Robert Lewandowski, który w sześciu początkowych kolejkach LaLiga trafił aż osiem razy.

Pikanterii osiągnięciu Polaka dodaje fakt, że przed trzema laty to Vieri podważył jego strzeleckie umiejętności: "Gdyby Lewandowski występował w Interze, nie zdobyłby tylu bramek, co Lukaku".  

W Atletico Christian spędził tylko sezon, co w jego przypadku nie było niczym niezwykłym. Najpierw grał w mundialu we Francji, a później wrócił do kraju, by występować w Lazio. Zatrzymajmy się jednak przy turnieju z 1998...

Baggio i Del Piero nie mogli razem, więc grał Vieri

W 1970 trwały we Włoszech dyskusje, czy Mazzola i Rivera mogą grać razem w kadrze. Po kilkudziesięciu latach - per analogiam - przez Baggio i Del Piero rozgorzała kolejna burzliwa kłótnia. Leszek Jarosz przypomina w II tomie "Historii mundiali", że przed pierwszym meczem Włochów z Chile Del Piero nie był zdrowy, więc obok Baggio zagrał wtedy... Vieri. Obaj strzelili po golu (2:2).

A gdy potem Del Piero był już do dyspozycji selekcjonera, to i tak nie tworzył duetu z Baggio. Maldini był bowiem nieprzejednany i wierny pierwszej koncepcji. Vieri mógł więc strzelić gola Austrii po asyście Del Piero. Włosi dotarli tak do ćwierćfinału, w którym przegrali w karnych z Francuzami. I tak odpadli z mundialu już trzeci raz z rzędu. To było ich przekleństwo. Dodajmy tylko, że Vieri 5 razy znalazł się w wyjściowej jedenastce i strzelił... 5 goli.

Trafił do Interu

Po powrocie do kraju znowu strzelał gole regularnie. 12 razy w 22 meczach, czym wydatnie pomagał Lazio. Przyczynił się też do sukcesu w Europie, bo drużyna z Rzymu pokonała Malagę w finale Pucharu Zdobywców Pucharów.

Udane występy otworzyły przed nim ciekawą perspektywę, jaką była gra w Interze Mediolan. Tamten 50 milionowy transfer nie spodobał się nawet Watykanowi. Tę kwotę uznano za niemoralną, ale transakcja stała się faktem.

Ponad 100 goli i... 1 trofeum

W tamtym Interze rządził Massimo Moratti, a trenerem był Marcello Lippi. Później Christian pracował z także cenionymi w branży Hectorem Cuperem i Alberto Zaccheronim. Z Lippim miał do czynienia po raz kolejny, bo wspólnie pracowali na sukcesy Juventusu. A w Interze Vieri był długo, bo w latach 1999-2005. Wsławił się 103 golami w 143 meczach. Tak znalazł się w najlepszej dziesiątce strzelców Interu w historii klubu, a teraz jest na ósmym miejscu.

Po trzech latach od przybycia na Giuseppe Meazza dostał nową umowę, bo Moratti był zachwycony. Kibice oszaleli na punkcie Vieriego, więc koszulki z numerem 32 sprzedawały się świetnie. Szkopuł w tym, że choć goli Christiana było dużo, to zagwarantowały tylko... jedne trofeum: Puchar Włoch w 2005, u schyłku jego gry w tej drużynie.

Po odejściu z Interu trafił do... Milanu. Ale tam furory już nie zrobił, tylko jeden gol w ośmiu meczach, to kompromitujące. 



Zabawa z Ronaldo

A wracając jeszcze na moment do czasów Interu, nadmieńmy, że kibice mieli tam niedosyt, bo liczyli, że Vieri stworzy nadzwyczajny duet z Ronaldo. Obaj byli jednak podatni na kontuzje i często, gdy jeden był zdrowy, drugi leczył uraz.

Owszem, rozumieli się bez słów, ale głównie poza boiskiem... Kochliwi i frywolni, więc nie dziwi, że bawili się regularnie. Te ich nocne eskapady tak wspominał Vieri: "Balowaliśmy wiele razy, aż zastał nas świt. To były maratony, nieustannie wracaliśmy do domów o 5 lub 6. Potem kilka godzin snu, jazda na trening i znowu impreza" – opowiadał szczerze.

Detektyw i podsłuch

Moratti miał dość tych wybryków i zlecił zamontowanie podsłuchu w... toalecie Vieriego. Tłumaczył, że zrobił to dla dobra piłkarza, któremu wypominano nie tylko życie nocne, ale też przebąkiwano o kontaktach z półświatkiem. 

Sprawa trafiła nawet do sądu. Vieri pozwał klub i operatora telefonii komórkowej, oskarżył Massimo Morattiego o wynajęcie detektywa, który miał go śledzić. Telefon piłkarza był podsłuchiwany dzięki współpracy Interu z firmą Telecom. Vieri domagał się więc 9 mln euro od klubu i aż 12 od operatora. Dowodził, że poniósł "straty moralne i egzystencjalne". Cała sprawa pozostawiła niesmak.

Ponadto Vieri, podobnie jak Francesco Totti, był swego czasu wymieniany wśród zamieszanych w ustawianie meczów. Prokuratura w Cremonie znała dobrze ich nazwiska. Zatem nie raz i nie dwa Christian był na ostrym zakręcie kariery.

Strzelec 4 goli i... antybohater

W 2002 Włosi "wyczołgali się" jakoś z grupy podczas finałów mistrzostw świata (2:0 z Ekwadorem, 1:2 z Chorwacją, 1:1 z Meksykiem), a w 1/8 finału zagrali z Koreą Południową wspieraną przez sędziego Byrona Moreno.

Pierwszego gola w 18. minucie strzelił Vieri, ale to nie zapobiegło porażce 1:2. Arbiter ignorował kolejne brutalne faule gospodarzy, ale Sepp Blatter powiedział, że Włosi mogą mieć pretensje tylko do siebie... Tuż przed końcem meczu Vieri spudłował bowiem z 3 metrów, choć w 9 mundialowych występach zdobył 9 bramek. I tak nie został bohaterem drużyny, która okazała się mocna tylko na papierze, bo oprócz niego grali w niej Del Piero, Totti, Inzaghi.

Schyłek kariery

Po odejściu z Interu jego kariera wyhamowała. Już Milan był początkiem schyłkowego okresu, a z czasem było tylko gorzej. Po przejściu do Monaco doznał poważnej kontuzji kolana i na dłuższy czas wypadł z gry.

Wrócił do Włoch, został piłkarzem Atalanty, co miało wymiar sentymentalny, bo grał tam w sezonie 1995-1996. Rozgrywki 2006-2007 były bardzo złe, 7 meczów i tylko 2 gole. To nie wymaga komentarza.

Nie dorównał idolowi

W sezonie 2007/2008 przeniósł się więc do Fiorentiny, a miejscowi dziennikarze widzieli w nim następcę Gabriela Batistuty, za którym tęsknili już od siedmiu lat. Włoch nie podołał, zdobył 6 bramek w 26 meczach,  a przecież media mając takie oczekiwania wobec niego nie ironizowały...

Po sezonie, na zakończenie kariery, trafił trzeci raz do Atalanty. Niewiele zdziałał, bo był już wypalony. Może nie mógł pogodzić się z upływem czasu? W 2009 starał się o transfer do Los Angeles Galaxy. Początkowo wydawało się to nawet realne, bo grał tam David Beckham, a kolejny gracz o renomie w europejskiej piłce mógł być kolejnym wabikiem. Ostatecznie nic z tego nie wyszło.

Nie lubi Instagrama

To paradoks, że akurat Christian Vieri skarży się na zachowanie obecnych piłkarzy. Pięć lat temu w rozmowie z "Football Italia" mocno krytykował napastników. Uważa, że zbyt mało czasu poświęcają piłce nożnej. – Teraz, żeby być dobrym, wystarczy mieć Instagrama. Nie musisz strzelać gola co niedzielę i kończyć sezonu z 30 trafieniami. W moich czasach kiedy byłeś nieskuteczny, to zamykałeś się w pokoju, analizowałeś błędy i następnego dnia starałeś się je naprawić. Teraz już to się nie zdarza. Moja generacja była chora na punkcie zdobywania bramek  – twierdził przewrotnie.

Szczególnie źle wypowiedział się o Mauro Icardim:

– Jesteśmy zupełnie inni. Ja chciałem walczyć ze wszystkimi, strzeliłem ponad 140 goli w lidze i pamiętam je wszystkie – jedne lepiej, drugie gorzej. Mam w głowie nawet okazje, które zmarnowałem – konstatował.

To mocne słowa, które mogą zaskakiwać, zważywszy, że to Vieri tak lubił się w nocy zabawić... Co więcej, swego czasu z Paulo Maldinim, legendą Milanu sygnował nazwiskiem linię ubrań. Była to kolekcja "Słodkie lata". Z czasem poszedł dalej i promował... prezerwatywy, a wtedy jeszcze nie było Instagrama.

Dorastał w Australii, spełniał się w Mediolanie, ale odchodził stamtąd w gorącej atmosferze. Strzelił nawet 9 goli w finałach mistrzostw świata, ale najbardziej jest kojarzony z tym, który akurat nie padł. Miał 13 klubów w karierze seniorskiej! Czy była wybitna? Na pewno szalona.

Bartłomiej Najtkowski 

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej