Matteo Moretto z "Relevo" uważa, że pierwszym zadaniem Luisa Enrique w PSG będzie przekonanie Neymara do pozostania w klubie. Przed laty razem zdobyli w Barcelonie aż dziewięć trofeów w trzech sezonach. Ostatnio "L'Equipe" podało, że pierwsze testy sprawnościowe przed startem przygotowań nie były dobre dla Brazylijczyka, ale to właśnie on był zwolennikiem zatrudnienia Hiszpana, więc chyba powinni znaleźć wspólny język.

Spięcie z dyrektorem sportowym

Już od początku pobytu Luisa Enrique w Paryżu widać, że jest to trener stanowczy, który nie pozwala ingerować w swoją pracę. Dyrektor sportowy PSG Luis Campos chciał narzucić nowemu szkoleniowcowi Joao Sacramento jako asystenta i trenera bramkarzy, ale Hiszpan był przeciw.

Długo czekał na sukcesy

Pan Luis dopiero cztery lata po zakończeniu kariery piłkarskiej zajął się trenowaniem. Zaczął od rezerw Barcelony, które opuścił Pep Guardiola, przechodząc do pierwszej drużyny. A Enrique trafił w 2011 do Romy, ale nie awansował z nią do europejskich pucharów. Nie spełnił oczekiwań, więc w Rzymie spędził zaledwie rok. Potem "jego" Celta Vigo grała efektownie, ale też niezbyt skutecznie.

Ekscentryzm w Vigo

Pracując w Vigo bywał ekscentryczny. Prowadził treningi w okularach przeciwsłonecznych, miał na boisku coś w rodzaju ambony, z której oglądał zajęcia. Często zasłaniał plac nieprzezroczystymi płachtami, by strzec tajemnic taktyki na mecz. Zdarzył mu się nawet spontaniczny wyjazd na paintball i... bardzo lubił wyprawy rowerowe last minute. To tylko niektóre z szalonych pomysłów.

Znany brytyjski publicysta, autor wielu książek, Jonathan Wilson uważa, że do 2014 Luis Enrique mógł pochwalić się tylko awansem z Barceloną B do Segunda Division. Trochę mało...

Klasa trenerska w Barcelonie

Dopiero gdy objął pierwszą drużynę Barcelony i poprowadził ją do sukcesów, zyskał rozgłos w fachu. Potrójna korona w pierwszym sezonie, zwycięstwo w Lidze Mistrzów (to ostatnia wiktoria Barcy w tych rozgrywkach do dziś). Nie był dogmatykiem z obsesją na punkcie tiki taki, więc znacząco zmienił styl gry drużyny.

Gerard Pique powiedział swego czasu, że mecze Katalończyków przestały przypominać rywalizację piłkarzy ręcznych, skończyła się gra po obwodzie, to było novum, czyli futbol bezpośredni. Zespół z Camp Nou nie unikał kontrataków, długich podań, wykorzystywał też częściej stałe fragmenty. Co istotne, ten trener potrafił dobrze zarządzać trójką asów w linii ataku. Poradził sobie z charakterem Leo Messiego, Luisa Suareza, Neymara, którzy tworzyli niezapomniany tercet MSN, zdaniem wielu najlepszy w historii futbolu. Ale nie zawsze było tak miło i triumfalnie...

Początkowo Enrique miał jednak złe relacje z Messim. Posadził Argentyńczyka na ławce w pamiętnym meczu z Realem Sociedad na Anoeta i... była burza w szklance wody. Pojawiły się spekulacje, że Messi może odejść do Chelsea, ale udało się temu zapobiec. Później już nie było między nimi zgrzytów, więc zespół zdobywał kolejne trofea. 

Pomijał rutyniarzy w kadrze

Będąc selekcjonerem reprezentacji Hiszpanii nie miał oporów, by pominąć rutyniarza Sergio Ramosa przy wyborze kadry na EURO 2020. Ze spokojem tłumaczył, że nie mógł go powołać, skoro nie grał przez kilka miesięcy na maksymalnych obrotach.

Kibice Realu zarzucali mu, że nie biorąc piłkarzy z ich drużyny, co było wydarzeniem bez precedensu, pokazywał uprzedzenia. Ale to nie był ostracyzm, bo zdarzyło mu się np. nie powołać także Jordiego Albę.

To było ciekawe, bo rok wcześniej ówczesny obrońca Barcelony stanął w obronie szkoleniowca. Utrzymywał, że mimo porażki 0:4 z... PSG to wciąż idealny człowiek na to stanowisko. Te słowa cieszyły przełożonego, ale nie czyniły z Alby gracza uprzywilejowanego.

Ciekawe spotkanie z Asensio

W Paryżu Luis Enrique spotkał się z Marco Asensio, którego jakiś czas temu... wyśmiał. W 2020 dziennikarz zapytał trenera o sytuację Asensio po rocznej kontuzji i jego samopoczucie po zapaleniu gardła, a trener stwierdził, że… nic na ten temat nie wie, bo przecież Marco nie było wśród powołanych.

Dziennikarz naciskał, chcąc usłyszeć, czy skrzydłowy Realu ma szansę wyjazdu na finały mistrzostw Europy. Enrique uciął temat stwierdzając, by piłkarz... spokojnie oglądał dalej seriale Netflixa.

Z kim lubi walczyć?

Dziennikarze są stałymi wrogami Enrique. Kilka lat temu kolejny z nich, Victor Malo ("malo" to po hiszpańsku "zły") zirytował trenera na konferencji. Wtedy ten stwierdził, że pan redaktor nazywa się tak, jak powinien i poprosił o kolejne pytanie z sali.

Użytkownik Twitcha

Wszyscy jeszcze dobrze pamiętają ostatni mundial, gdy Luis Enrique zakpił z mediów i rozmawiał sobie z kibicami na Twitchu. Jego streamy cieszyły się dużym zainteresowaniem, bo pierwszy obejrzało ponad 100 tysięcy użytkowników, a kolejne miały również sporą widownię.

Fani doceniali takie interakcje z selekcjonerem, więc on organizował im wirtualne spotkania na platformie codziennie od 20. Tak wkupił się w łaski młodych. Ale potem Hiszpanie zmęczyli się Luisem Enrique.

Trenerska porażka w Katarze

Jego eksperymenty nie udały się w Katarze. Porażka z Marokiem w 1/8 była następstwem futbolu schematycznego, zbyt przewidywalnego, z liczbą podań przekraczającą... tysiąc. Zespół nie doprowadzał do sytuacji bramkowych. EURO 2020 było już lepsze, Hiszpanie dotarli do półfinału, gdzie przegrali dopiero w karnych z Włochami. Młodzi piłkarze niczego się nie bali. Pedri jako konstruktor gry zachwycał formą, ale... to już historia. Mundial był bezsprzecznie porażką drużyny i trenera. 

Uwielbia ekstremalne wyzwania

Luis Enrique zakończył grać w 2004 roku. Nadal lubi jednak maksymalny wysiłek fizyczny. Uczestniczył w maratonach w Nowym Jorku, Amsterdamie i Florencji, a ten ostatni przebiegł w 2:58:08 trzy lata po zakończeniu kariery. To imponujący wynik. Zapuszcza się także do jaskiń, uczestniczył we wspinaczce wysokogórskiej. Ekstremalne wyzwania to jego żywioł. A to nie koniec takich aktywności, bo wziął udział także w amatorskim wyścigu kolarskim Quebrantahuesos. Przez Pireneje musiał przejechać 205 km po trudnym terenie.

Ciągle lubi ekstremalne wyzwania, bo jednym z nich był z pewnością Ironman we Frankfurcie: wyścig triathlonowy na dystansach: 3,86 km pływanie, 180, 2 km jazda na rowerze i 42,195 km bieg. A Marathon des Sables, czyli bieg pustynny, w którym trzeba było przemierzyć 255 km i to z... 10-kilogramowym plecakiem? Na to mógł porwać się tylko ktoś bardzo wierzący w siebie. To uświadamia wszystkim, że to trener dbający o zdrowie, niebojący się trudnych wyzwań. Na pewno nie będzie nikogo oszczędzał w Paryżu!

A dobrze wiemy, jaka była to drużyna. Gdy Christophe Galtier był jej trenerem, to Kylian Mbappe i Leo Messi byli zwolnieni z obrony i po stracie piłki nie obchodził ich pressing, co było szczególnie widoczne w Lidze Mistrzów. Messiego w Paryżu już nie ma, a przyszłość drugiego idola nie jest jasna. Jeśli zostanie, to można być pewnym, że ten trener nie będzie go oszczędzał.

Przeżył tragedię

Enrique zrezygnował w czerwcu 2019 roku z pracy przy reprezentacji. Chciał skupić się na rodzinie, więc jego miejsce zajął dotychczasowy asystent Robert Moreno. Hiszpanie zastanawiali się dlaczego, bo przecież zawsze mówił o wszystkim wprost. Nagle stał się tajemniczy. I zaczęło się snucie domysłów...

Z czasem wyjaśnił, dlaczego miał dość pracy pod ciągłą presją i w medialnym zgiełku. Chciał być cały czas przy córce Xanie, wspierać ją w trwającej kilka miesięcy walce z kostniakomięsakiem, złośliwym nowotworem tkanki. W sierpniu 2019 roku 9-latka odeszła. Ojciec podziękował tym, którzy przekazywali mu wyrazy wsparcia, a szczególnie personelowi szpitala. Przeżywając głęboko żałobę, wyraził nadzieję, iż jeszcze kiedyś spotka córkę. A gdy przed EURO 2020 został zapytany o pandemię, to stwierdził, że przeżył w życiu tak wiele, a wirus jest… zabawą dla dzieci.

Spór niedawnych współpracowników

A co się działo po tragedii? Niestety, gdy wrócił do pełni sił psychicznych, zaszło nieporozumienie. Robert Moreno z powodzeniem zastępował bowiem selekcjonera. Wygrał grupę eliminacyjną, ale deklarował, że gdy Enrique będzie gotowy, to odda mu drużynę. Tworzył jednak reprezentację po swojemu. Wprowadzał zmiany, których nie konsultował z niedawnym szefem. Enrique był oburzony, bo uznał, że Moreno wyolbrzymia swoje zasługi. To była według niego nielojalność podwładnego. Przekazał więc opinii publicznej, że na jego wniosek Moreno przestaje być członkiem sztabu szkoleniowego. Dlaczego? Ponoć asystent odwiedził go w domu i oznajmił, że chce prowadzić kadrę podczas finałów EURO. Enrique taką postawę postrzegał jako niedopuszczalną. Nie sposób teraz stwierdzić, kto mówił prawdę. Później sprawa się rozmyła, bo Hiszpania nie zdobyła medalu w ostatnich finałach mistrzostw Europy, ale jednak była w półfinale i nie rozczarowała.

Puentując dodajmy, że znamienna jest wypowiedź Bojana Krkicia sprzed lat. Były piłkarz Barcelony określił Enrique jako trenera niekomunikatywnego, który nie dba o relacje z piłkarzami i traktuje wszystkich z góry. A przecież w trudnej szatni PSG zdolności interpersonalne to chyba konieczność.

Bartłomiej Najtkowski
https://twitter.com/BNajtkowski/status/1681262901288484864?t=UCSUkvI0-9ZhdHNzVwF5rQ&s=19





Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej