33 lata temu Klinsmann został mistrzem świata z reprezentacją Niemiec, ale zacznijmy od kariery klubowej. Zaistniał w poważnej piłce jako napastnik VFB Stuttgart. Grał tam w latach 1984-1989 i... strzelił pięknego gola swej przyszłej drużynie, czyli Bayernowi Monachium.

Starsi fani Bundesligi mają do dziś w pamięci tamto popisowe wykończenie akcji. Zaczęło się od podania górą na prawą stronę, skąd skrzydłowy dośrodkował do "Klinsiego". Ten niekonwencjonalnie złożył się do strzału i było efektowne trafienie. 

Stronił od rodaków 

Dzięki udanym występom w Bundeslidze trafił po pięciu latach do Interu. Tam grali rodacy: Andreas Brehme i Lothar Matthaeus (o ich relacjach jeszcze wspomnimy). Klinsmann stronił od obu, bo chciał zagłębić się we włoskie życie. Mówiło się głośno, że ówczesny trener drużyny z Mediolanu musiał wręcz odciągać go od książek. 

Mundialowe derby Mediolanu 

Trio z Interu zagrało z tercetem z Milanu w "mundialowych derbach Mediolanu" w 1990. W Holandii błyszczeli wtedy Rijkaard-Gullit-van Basten, a w Niemczech byli to: Brehme-Matthaeus-Klinsmann. A dodatkowy smaczek to fakt, że zmierzyli się na... San Siro. 

Wygrali Niemcy, gole strzelili Klinsmann i Brehme, a dla Holendrów trafił Ronald Koeman w 88. minucie. Ten mecz wiąże się ze skandalem, bo Frank Rijkaard dwa razy opluł Rudiego Voellera. 

Wcześniej go też sfaulował, za co zobaczył żółtą kartkę. Przez to nie mógł zagrać w następnym meczu. Po mundialu piłkarze wytłumaczyli sobie wszystko. Wystąpili potem nawet w reklamie holenderskiego... masła.

Pierwsze złoto od czasów Muellera

Klinsmann miał wtedy 26 lat i już brązowy medal IO w 1988 oraz brązowy medal EURO 1988. Imponował szybkością. Gdy w 77. minucie był zmieniany, to dostał owacje. 

W turnieju strzelił 3 gole i Niemcy po raz pierwszy od czasów Gerda Muellera triumfowali w mundialu.

Nie strzelił karnego drugoligowcowi z Polski 

W latach 1992-1994 grał w Monaco, a w sezonie 1992-1993 drużyna z księstwa rywalizowała w Pucharze Zdobywców Pucharów z ówczesnym zdobywcą Pucharu Polski – Miedzią. W Lubinie (zastępstwo stadionowe) wystąpili więc Lilian Thuram, Youri Djorkaeff i przede wszystkim Juergen Klinsmann. Trenerem drużyny był Arsene Wenger.

Djorkaeff strzelił jedynego gola meczu już w 3. minucie po podaniu Klinsmanna, ale pod koniec spotkania, strzał Niemca z karnego obronił Dariusz Płaczkiewicz. Piłka po jego interwencji odbiła się od słupka, ale nie wpadła do bramki.

Wenger do szatni  

W tym meczu Arsene Wenger nie utrzymał nerwów na wodzy. Dwie minuty przed rzutem karnym zbytnio skarżył się, że sędzia z Niemiec pozwala piłkarzom Miedzi na agresywną grę. To sprawiło, że musiał udać się przed czasem do szatni.

W rewanżu Miedź także stawiła opór i nie straciła gola na wyjeździe, ale ten bezbramkowy remis dał awans Monaco. Polski kopciuszek dobrze poradził sobie z drużyną, dla której gole strzelał już tak dobry Klinsmann. Piłkarz, który w 1996 zdobył z reprezentacją Niemiec tytuł mistrza Europy, a sześć lat wcześniej był mistrzem świata.  

Co z Marleną Dietrich? 

Dwa lata po tamtym meczu w Lubinie grał już w Anglii. W 1994 trafił bowiem do Tottenhamu. Spędził w Londynie tylko sezon. Początkowo podchodzono do niego nieufnie, wskazując na skłonność do udawania w polu karnym. Ale ten stosunek stopniowo zmieniał się, bo gdy opuszczał Wielką Brytanię, to zyskał w prasie miano "najfajniejszego, jasnowłosego zjawiska z Niemiec od czasu Marleny Dietrich". 

Nigdy się nie wywyższał, miał starego volksvagena garbusa, bo lans go nie obchodził. To nie było w jego stylu. Wolał dawać o sobie znać na boisku. Został nawet piłkarzem roku w Anglii, choć w Tottenhamie nie grał zbyt długo (1994-1995 i potem wypożyczenie w sezonie 1997-1998). 

Żądał gwarancji  

Po rocznym pobycie w Anglii kolejne dwa sezony spędził w Bawarii jako gracz Bayernu. Zaczęło się ciekawie, bo od żądania piłkarza, który za pośrednictwem prawnika ze Szwajcarii Andre Grossa domagał się, by w jego kontrakcie zawarto zapis o pewnym miejscu w wyjściowej jedenastce.

Krewki Uli Hoeness bardzo się wtedy pogniewał, nie chciał więcej widzieć przedstawiciela gracza w klubie, ale nikt dotąd nie wie, czy oczekiwanie Klinsmanna zostało uwzględnione. 

Zastanawiające jest to, że w tych dwóch sezonach, w których grał w Monachium, nigdy nie zaczął meczu jako zmiennik. A gdy Giovanni Trapattoni go kiedyś zmienił, to napastnik zareagował furią. Kopnął reklamę baterii tak, że zrobił w niej dziurę. Jest ona teraz w muzeum klubu. Pamiątka.

Sentyment do Włoch 

Końcowy etap kariery to Sampdoria Genua. Nie rozegrał tam nawet 10 meczów w sezonie, stać go było raptem na dwa gole, ale sentyment do Włoch pozostał. Już jako trener lubił zwracać się do kluczowych piłkarzy per "capitano", a Lahma w Bayernie nazywał Paolo, co było aluzją do Maldiniego.

Reformator w kadrze 

Karierę trenerską rozpoczął w reprezentacji, a więc z wysokiego C. Poprowadził ją do brązowego medalu w niemieckim mundialu 2006. Mówiło się, że trzecie miejsce wtedy sprawiło Niemcom większą radość niż to drugie, cztery lata wcześniej w Korei i Japonii.

Klinsmann był reformatorem, który działał dynamicznie. To z jego inicjatywy zostały wprowadzone przyspieszone kursy trenerskie dla wybitnych piłkarzy. Pozbawił też ogromnych wpływów zasiedziałych w federacji i dał władzę Oliverowi Bierhoffowi, który przez lata był menedżerem kadry. Pozwolił też zaistnieć w wielkiej piłce Joachimowi Loewowi, który z czasem przejął po nim schedę, a także Hansiemu Flickowi, który był w jego sztabie, a teraz prowadzi kadrę. 

Fascynacją Ameryką 

Podczas finałów w Niemczech mówiło się, że gospodarze grali nowoczesny futbol. Pierwszy raz od 1970 zdarzyło się, że odnieśli komplet zwycięstw w grupie (4:2 z Kostaryką, 1:0 z Polską, 3:0 z Ekwadorem). Klinsmann był zafascynowany Stanami Zjednoczonymi, więc nie może dziwić to, że jego treningi przypominały te znane z... NHL. Zaangażował nawet specjalistów fitness z USA, dbał o analizy laboratoryjne oraz zaawansowaną opiekę psychologiczną.

Przed tamtym mundialem Uli Hoeness w rubasznym stylu kpił nawet, że Klinsmann powinien być już na stałe w Niemczech zamiast "tańcować sobie w Kalifornii, zostawiając nas z codziennym g...". 

Wyrzucił legendę, odsunął Kahna

W działaniach Klisnmanna była też bezwzględność. Wyrzucił bowiem z kadry legendę, czyli Seppa Maiera, a zatrudnił na to miejsce Andreasa Koepkego. A Oliver Kahn siedział na ławce, bo bronił Jens Lehmann.

Konflikt Klinsmanna z Kahnem to ciekawy wątek, bo miał miejsce nie tylko w reprezentacji. Hoeness, który nie szczędził byłemu napastnikowi mocnych słów, musiał jednak zaakceptować w 2008, że to on został trenerem Bayernu. Nie spodobało się to też Kahnowi...

Swego czasu w wywiadzie słynny bramkarz skrytykował Klinsmanna, że ten bez powiadomienia piłkarzy obserwował mecz Pucharu UEFA z Getafe. Wtedy trenerem Bayernu był Ottmar Hitzfeld, ale Juergen już szykował się do nowej roli.

Konflikt z Matthaeusem 

Tamta wizyta oburzyła także Lothara Matthaeusa, który stwierdził, że przyszły trener złamał kodeks honorowy. Ten miał zabraniać podpatrywania drużyny bez powiadomienia jej o wizycie na stadionie. 

Obaj nie lubili się od dłuższego czasu. Gdy byli piłkarzami, to Klinsmann postarał się, by Matthaeus został odsunięty na bok w kadrze, więc ten odegrał się, nazywając Juergena "Flipperem". Skąd ten pseudonim? Klinsmannowi podobno bardzo często odskakiwała piłka podczas gry w dziadka.

Katastrofa w Bayernie 

W Bayernie przepracował 302 dni i... miał ogromny sztab. Nie zdarzało się dotąd, by główny trener współpracował z tyloma osobami. Ale to nic nie dało. Podczas jego pracy Bayern ani razu nie był liderem w Bundeslidze, więc przed zakończeniem sezonu poproszono o pomoc Juppa Heynckesa. A Klinsmann usłyszał od kibiców "go home". Postrzegano go bowiem jako kogoś obcego, bardziej Amerykanina niż Niemca. 

Klinsmann jak Obama?

Hoeness znowu miał więc okazję do drwin. Wyśmiewał Klinsmanna, że wydano dziesiątki tysięcy euro na superkomputery. Traktował lekceważąco prezentacje, jakie ten pokazywał piłkarzom, bo... Heynckes miał tablicę, pięć pisaków i też dawał sobie radę. Hoeness drwił, że jeśli Klinsmann jest Barackiem Obamą, to on jest... Matką Teresą. 

W latach 2011-2016 Juergen pracował z reprezentacją USA, więc wreszcie mógł przebywać w kraju, który tak uwielbiał. A jeśli chodzi o Europę, to zapowiadał stworzenie "Big City Club" w Berlinie. Taka miała być Hertha. Ale poniósł tam klęskę. Krzysztof Piątek był zawiedziony, bo to Klisnamnn na niego liczył. Gdy zmienił się szkoleniowiec, to spadły notowania polskiego napastnika.

Od tego roku pracuje w Korei Południowej. Pewnie nie wróci już do wielkiej piłki jako trener. Miał czas świetności w kadrze, ale to było prawie dwadzieścia lat temu. Klinsmann? Taki Niemiec zafascynowany Ameryką. Tak go zapamiętamy.

Bartłomiej Najtkowski
https://twitter.com/BNajtkowski

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej