Od wielu lat ma opinię elokwentnego oratora. Te zdolności wyniósł pewnie z domu, bo mama była urzędniczką, a w szkole zdobywała nagrody w konkursach recytatorskich. Tata z kolei pracował w firmie informatycznej IBM, gdzie był menedżerem.

Mógłby zostać... agentem biura podróży?

Rodzice nigdy nie przeklinali, a Gareth dostawał stale lekcje dobrych manier. Jeszcze gdy grał w piłkę, był nazywany "Nordem". Było to nawiązanie do Denisa Nordena, prezentera telewizyjnego, który zawsze wyróżniał się taktem i błyszczał dzięki językowej swobodzie oraz poprawności.

Wymowne, że Alan Smith, trener młodzieży w Crystal Palace, powiedział kiedyś młodemu Garethowi, że chyba nie warto, aby marnował mądrość, grając w piłkę. Zasugerował, by został... agentem biura podróży. Southgate miał inny plan.

Niezłe CV

Nie był wybitnym piłkarzem, ale ma 57 meczów w reprezentacji Anglii, udział w czterech turniejach w latach 1996-2002, 452 mecze w Premier League. Do tego dwa triumfy w Pucharze Ligi z Aston Villą i Middlesbrough, a także występ w finale Pucharu UEFA u schyłku kariery. Taki dorobek robi jednak wrażenie.

Futbol miał wrócić do domu

Jedno wydarzenie odcisnęło piętno na karierze i jest mu wypominane do dziś. EURO 1996, turniej w Anglii, gdy po całym kraju niosło się: "It's coming home, it's coming home. Football's coming home".

Entuzjazm był wszechobecny. Anglicy mieli triumfować u siebie, a przypomnijmy, jak znakomitych mieli wtedy piłkarzy. W obronie Tony Adams, Stuart Pearce i bohater tego tekstu, w pomocy Paul Gascoigne, Paul Ince, David Platt, w ataku Alan Shearer, Teddy Sheringham i Steve McManaman.

Niemieccy piłkarze porównywani do nazistów

W półfinale doszło do rywalizacji gospodarzy z Niemcami, brytyjska prasa przedstawiała rywali w mundurach Wehrmachtu i hełmach ze swastykami, uciekając się do resentymentów, ale to nie zdeprymowało piłkarzy Bertiego Vogtsa. Ten mecz był koszmarem Southgate'a.

Feralny karny

Seria rzutów karnych, do piłki podbiegł właśnie on, mimo że nie był znany jako pewny egzekutor jedenastek, bo tylko raz kopnął piłkę z 11. metrów w poważnym meczu przed tamtym feralnym.

75 tysięcy pełnych wiary w Anglię kibiców przeżyło rozczarowanie po spektakularnym pudle obecnego selekcjonera. I tak został kozłem ofiarnym. Po meczu lawina krytyki, jaka na niego spadła, była przytłaczająca.

Nie pomógł buddyjski mnich

Początkowo nie robił sobie większych nadziei. Miał świadomość, że będzie nazywany idiotą, tym od pudła z rzutu karnego. Podobno nawet buddyjski mnich, którego odwiedził na Bali, nie ukoił wtedy nerwów. Z czasem przyszło jednak otrzeźwienie.

Wyznał, że tamto pudło miało jednak... pozytyw. Po nim lepiej ukształtował osobowość, uodpornił się psychicznie, zmienił jako człowiek. Uważa, że bez tamtego karnego nie przetrwałby najprawdopodobniej później jako trener, a ponieważ tyle wycierpiał, uwierzył w siebie. To, że przyszło mu mierzyć się aż z taką krytyką znacznej części opinii na Wyspach i przez tak długi czas, dodało mu siły. Ogromnej!

Udział w reklamie Pizza Hut

Pod koniec lat 90. udowodnił, że ma dystans do siebie, czym zaskoczył wielu. Przecież akurat jemu luz był obcy, a tu proszę, wziął udział w reklamie Pizza Hut, którą emitowano w brytyjskiej telewizji.

Koledzy, którzy nie mieli dla niego litości, przy kelnerce powtarzali słowo "miss" (gra słów: to zarówno "proszę pani", jak i..."pudło"). Southgate siedział przy stoliku z papierową torbą na głowie, by się ukryć. Reklama miała pokazać, że czas leczy rany, więc można już się z tego pośmiać. Ale nie, w pechowcu to tkwiło, mimo że pozwolił sobie na humor. 

Zdeklasowany przez Sevillę

Koniec kariery miał także rozczarowujący. Owszem, awansował z Middlesbrough do finału Pucharu UEFA, ale w nim musiał uznać wyższość Sevilli. To nawet mało powiedziane, bo angielska drużyna doznała upokarzającej porażki, było 0:4.

Od piłkarza do trenera Middlesbrough

Długo nie rozpaczał, szybko zmienił rolę. Przestał być piłkarzem Middlesbrough, a stał się trenerem. Klub mu zaufał, podpisał pięcioletni kontrakt.

Początkowo było to działanie na wariackich papierach, bo trener-nowicjusz nie miał nawet licencji UEFA Pro. Premier League była jednak wyrozumiała, więc stopniowo zaliczał kolejne wymagane kursy.

Na początku exodus

Trenowanie Middlesbrough to od początku było duże wyzwanie. Po niespodziance, jaką drużyna sprawiła w europejskich pucharach, nastąpił exodus...

Z zespołem rozstali się ci stanowiący o jego sile, tacy jak Jimmy Floyd Hasselbaink, Yakubu oraz Mark Viduka. Southgate sprowadził za nich dramatycznie słabego w Realu Madryt Jonathana Woodgate'a. Pracował tam w latach 2006-2009. Nabrał doświadczenia, ale furory nie zrobił.

"Pan miły" jednak... twardy

Mimo że określano go z przekąsem mianem "pana grzecznego" i "pana miłego", to właśnie tam udowodnił twardy charakter.

Ray Parlour, gracz Middlesbrough, został szybko banitą, bo na prośbę Southgate'a, by piłkarze, którzy do niedawna byli kolegami z drużyny, zwracali się do niego "panie trenerze", zaczął sobie kpić. Parlour pytał, czy może mówić "Wielki Nosie". Szybko tego pożałował, bo już w drużynie stanowczego Garetha nie zagrał.

To jak z tą twardością było? Pytanie jest zasadne. Gdy stracił pracę w Middlesbrough, to starał się o angaż w Sheffield i rozczarował się, bo przyjaciel przekonywał go, że ta drużyna potrzebowała kogoś twardego, a nie uprzejmego. I tak skończył się czas pracy w klubowej piłce. W 2013 pan Gareth trafił do angielskiej kadry U-21.

Łapówka Allardyce'a

W młodzieżówce rzetelnie przepracował trzy lata, a w 2016 w federacji zrobiło się gorąco. Ówczesny selekcjoner Sam Allardyce, znany też jako Big Sam, zgodził się przyjąć łapówkę za pomoc w obejściu przepisów.

Gdy to wyszło na jaw, został zwolniony po jednym meczu... Rządzący w futbolu postawili na Southgate'a i tak awansował z młodzieżówki do dorosłej reprezentacji. Był trenerem tymczasowym, ale cztery pierwsze mecze wypadły na tyle przekonująco, że wierchuszka zaufała mu i został na stałe.

Żądał reformy 

Zanim objął dorosłą kadrę Anglii i pracował jeszcze w młodzieżowej piłce, to często skarżył się, że jedenastolatkowie grają na dużych boiskach. Twierdził też, że w ich meczach są za duże bramki. Irytowało go ponadto, że grę fizyczną przedkładano nad poprawę techniki. 

Owszem, reforma szkolenia w Anglii rozpoczęła się w 2011, ale przyczynił się do niej bardzo obecny selekcjoner. To wtedy 72 zawodowe kluby stworzyły Elite Player Performance Plan, co z czasem przyniosło Anglikom sukcesy w rozgrywkach młodzieżowych najwyższej rangi. 

Southgate może być zadowolony też z tego, że w Anglii powstał nowoczesny ośrodek treningowy St. George's Park z 13. boiskami (jedno z nich imituje Wembley), siłowniami, salami do odnowy biologicznej, miejscami do analiz. 

Pozwala uzewnętrzniać się piłkarzom

Gdy piłkarze zaczęli klęczeć przed meczami w proteście przeciwko rasizmowi po śmierci czarnoskórego Amerykanina George'a Floyda, Southgate wzywał kibiców do refleksji. Nie rozumiał, dlaczego część z nich buczała. 

Zaangażował więc do pracy z reprezentacją psychologa. Wyznał, że widząc dobrze każdemu znany gest solidarności piłkarzy, myśli o trudnościach, jakie mieli w życiu.

Istotnie, życie wielu graczy reprezentacji Anglii nie było sielanką. Czytamy o tym w książce Michała Okońskiego "Stałe fragmenty. Piękny i wstrętny. Opowieść o dwóch twarzach futbolu":

"Drużyna Southgate'a pokazywała światu twarz Anglii młodej i skromnej, świadomej, skąd przychodzi, i niepozwalającej, by owo pochodzenie determinowało ją negatywnie: ojciec Raheema Sterlinga został zastrzelony, kiedy chłopak miał dwa lata, niedługo później przyszły reprezentant Anglii pomagał matce czyścić toalety w hotelu, w którym pracowała jako sprzątaczka; ojciec Kalvina Philipsa dzwonił podczas turnieju do syna z więzienia, w którym odsiadywał kolejny wyrok za bójki i handel narkotykami".

Należy przywołać jeszcze historię Marcusa Rashforda. Kiedy był dzieckiem, to każdy jego dzień był wyzwaniem. Poznał trudy życia i wywarł presję na rządzie, by podczas wakacji uczniowie z ubogich rodzin dostawali darmowe posiłki. Między Southgatem a tą grupą często boleśnie doświadczonych przez los młodych wytworzyła się szczególna, głęboka więź emocjonalna.

Fascynacja Ameryką 

Zauważmy, że Gareth Southgate dba nie tylko o relacje z piłkarzami, ale też z dziennikarzami. Jest fanem amerykańskiego sportu. Przed laty latał na Super Bowl i tam imponowało mu, że przed meczem zawodnicy byli cały czas dostępni dla mediów. 

Zainspirował się tymi amerykańskimi rozwiązaniami i po ogłoszeniu powołań na rosyjski mundial zorganizował "dzień medialny". Każdy z piłkarzy był do dyspozycji dziennikarzy. 

Klątwa karnych i toksyczne social media 

Dba o detale. Opracował i wdrożył plan nauki strzelania rzutów karnych. To przyniosło efekt podczas mundialu w Rosji, bo Anglia w serii jedenastek okazała się lepsza od Kolumbii, a wcześniej sześć razy z rzędu przegrywała po karnych w wielkich turniejach.

W finale EURO 2020 Wyspiarze doznali jednak porażki, a zaważyły właśnie rzuty karne. Zmarnowali je Bukayo Saka, Jadon Sancho i Marcus Rashford. Trzej czarnoskórzy... Wylała się na nich wanna hejtu. Rasiści atakowali ich w sieci.

Interweniował nawet ówczesny premier Boris Johnson, który potępił wyzwiska, a Southgate nawoływał piłkarzy, by zrezygnowali z mediów społecznościowych. 

Uważał bowiem, że to pomogłoby w walce z rasizmem i zastraszaniem w Internecie. Pójście w ślady Thierry'ego Henry'ego, który miał już dość "bagna" i usunął konto na Twitterze, byłoby jego zdaniem wskazane. 

Reprezentanci mieli inne zdanie. W tej sprawie wypowiedział się Declan Rice, który oświadczył, że jeśli problem będzie się utrzymywał, to dopiero wtedy należałoby rozważyć taką ewentualność. Niestety, chyba nie mamy wątpliwości, że prędzej lub później wróci.

Lepszy od Ramseya

Doprowadził Anglię do półfinału mundialu w Rosji i ćwierćfinału w Katarze. Dotarł z drużyną do finału EURO 2020. Podczas ostatnich finałów mistrzostw świata wyprzedził nawet legendarnego sir Alfa Ramseya, który zdobył z Anglią złoto MŚ w 1966. Chodzi o liczbę zwycięstw w wielkich turniejach.

Bursztynowa lista

Choć radzi sobie bardzo dobrze, to może nie otrzymać tytułu szlacheckiego, podobnie jak David Beckham. Obu łączą... podatki.

Chociaż "Daily Mail" podało jakiś czas temu, że jeśli Anglicy wygrają EURO 2024, to sprawa jakoś ucichnie, a selekcjonera spotka ten zaszczyt, to jednak HMRC (urząd skarbowy w Wielkiej Brytanii) uznał "program inwestycji filmowych", w który jest zaangażowany selekcjoner, za nielegalny. Jego biznes trafił bowiem na tzw. bursztynową listę ryzyka podatkowego.

Pan Gareth może jest nudziarzem dla żądnych sensacji tabloidów. Owszem, dał im pożywkę tą kwestią podatków, ale wielu kibiców bardzo docenia merytoryczne przygotowanie i umiejętności interpersonalne. A co jeszcze ciekawsze, w Anglii jest głośno, że jego następcą może być... kobieta - selekcjoner kadry kobiecej Sarina Wiegman.

Bartłomiej Najtkowski

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej