Od pewnego czasu jest w piłce nożnej moda na trenerów z Kraju Basków. A Mikel Arteta rzucił nawet wyzwanie Pepowi Guardioli i Juergenowi Kloppowi. Arsenal ma wielką ochotę na mistrzostwo. W Niemczech już tylko kwestią czasu jest długo oczekiwana detronizacja Bayernu Monachium, bo Bayer Leverkusen z Xabim Alonso (też wychowanek Antiguoko) również mknie po tytuł. 

Na Wyspach pracują także Unai Emery, który walczy o miejsce w Lidze Mistrzów dla Aston Villi i Andoni Iraola, który chce zrobić z Bournemouth solidną drużyny bez obaw. 

Baskijski fenomen 

Wymienieni szkoleniowcy urodzili się w promieniu... 15 kilometrów. A przecież swego czasu także inny Bask z tej okolicy, Julen Lopeteugi, pracował w Wolverhampton. Do tego towarzystwa trzeba jeszcze dodać ekscentrycznego asystenta Pepa Guardioli, bo Juan Lillo też stamtąd pochodzi. Tym niezwykle stymulującym miejscem urodzeń dla futbolu, w którym wymienieni przyszli na świat, jest region Gipuzkoa – najmniejsza prowincja w Hiszpanii. 

Można więc śmiało zaryzykować twierdzenie, że ten bardzo uprzemysłowiony obszar 1980 km kwadratowych to swoista ziemia obiecana trenerów. W dokumencie Pawła Grabowskiego z Viaplay fenomen Gipuzkoi tak wyjaśnia pokrótce brat menedżera Aston Villi:

Ludzie tutaj są uparci, niezmordowani, ciągle mają cel w głowie. Jesteśmy zdeterminowani we wszystkim, co robimy – twierdził Igor Emery

Unai dodał:

Dlatego mówię o pasji i uczuciu, które rosło we mnie, gdy byłem mały. Obserwacje, analiza i taktyka są w piłce nożnej bardzo ważne, ale najważniejsze jest, by futbol uszczęśliwiał ludzi.

Zainspirowany Barceloną 

Mikel przebywał w Kraju Basków do 14 roku życia. Potem przeniósł się z San Sebastian do Barcelony. Ciekawą szkołę futbolu zamienił więc na uniwersytet o najwyższej renomie. W La Masii wiele się nauczył i zyskał motywację, by zajść wysoko, bo inspirowali go ówcześni gracze Barcy: Michael Laudrup, Pep Guardiola, Romario, Ronald Koeman, Christo Stoiczkow oraz Ronaldo Nazario.

Oni grali sobie w pierwszej drużynie, a kolegami Artety ze szkółki byli bramkarze: Pepe Reina i Victor Valdes, obrońca Carles Puyol i pomocnicy: Andres Iniesta i Xavi Hernandez. Po dwóch latach w młodzieżowej sekcji Mikel był przez kolejne dwa sezony graczem rezerw Barcelony

Co prawda regularnie trenował z pierwszą drużyną za Louisa van Gaala, ale gdy jego następcą został Lorenzo Serra Ferrer, to konkurencja w pomocy była ogromna: pozyskani Emmanuel Petit i Gerard Lopez, Pep Guardiola, Luis Enrique, Phillip Cocu, Ivan de la Pena, Andres Iniesta i Xavi. Nic dziwnego, że Arteta musiał zmienić otoczenie.

Paryska zabawa 

Został wypożyczony do PSG. Tam czarował wtedy Ronaldinho, a nieco abstrahując od gry w piłkę, to Mikel chyba jeszcze pamięta, jak beztrosko bawił się z frywolnym Brazylijczykiem, ale też z Jay-Jayem Okochą i obecnym rywalem w Premier League... Mauricio Pochettino

Aż trudno uwierzyć, że ci stonowani i powściągliwi Hiszpanie tak nie trzymali rygorów przed laty. Kolejne dwa sezony spędził w drużynie Rangersów, a pobyt w Szkocji pozwolił mu na naukę angielskiego i adaptację do nowych realiów, czyli gry twardej, mniej technicznej. 

Przemawiał po Wengerze 

Gdy opuścił Wyspy Brytyjskie, to zdecydował się na krótki powrót do rodzinnego San Sebastian, pierwszy raz w karierze zagrał w Realu Sociedad. W 2005 został wypożyczony do Evertonu, a z czasem pozostał w tej drużynie na stałe. 

W 2011 został piłkarzem Arsenalu i występował w londyńskim zespole do 2016. Przez ponad dekadę wyrobił sobie w Premier League markę, a opowieści o tym, jak po motywacyjnych przemowach Arsene'a Wengera stawał przed tablicą, by wyjaśniać kolegom detale gry, chyba nie są mitami.  

Pogawędki z Guardiolą

Po zakończeniu kariery piłkarskiej współpracował przez 3 lata w Manchesterze City z Pepem Guardiolą. Katalończyk często powtarza, że w sztabie szkoleniowym nie chce mieć potakiwaczy, tylko fachowców myślących krytycznie, z zacięciem polemicznym, gotowych z nim się spierać. Tylko tacy wzbogacają zespół. A taki jest Arteta. Gdy w 2012 Barcelona grała w półfinale Ligi Mistrzów z Chelsea, to brat Pepa – Pere, polecił ówczesnemu trenerowi Katalończyków, by porozmawiał z sąsiadem obecnego prezesa Girony - Mikelem. I Guardiola był oczarowany znajomością futbolu piłkarza Arsenalu. 

Po trzech latach spotkali się po meczu Ligi Mistrzów, w którym Arsenal doznał bolesnej porażki 1:5, grając przeciwko Bayernowi. Guardiola miał już plan. To był bowiem ostatni sezon Artety, który zmagał się z poważnymi urazami. A Pep szykował się do rozpoczęcia nowego etapu w Manchesterze. 

Zaproponował więc młodszemu koledze wspólną pracę w lidze angielskiej już w niedalekiej przyszłości. Razem zdobyli potem dwa mistrzostwa Anglii, dwa Puchary Ligi i raz triumfowali w meczu o Tarczę Wspólnoty. Trochę później, bo w grudniu 2019 Arteta został samodzielnym menedżerem Arsenalu.

Jest perfekcjonistą, a swe zamiłowanie do niuansów zdradził już jakiś czas temu:

Dążę do zobrazowania piłkarzom każdej analizy. Gdy zawodnik dostanie piłkę w konkretnej sytuacji, to zachowa się lepiej, mając wizualizację takiej akcji. Podam przykład: jestem w kuchni i gdy wiem, gdzie są szklanki, to szybciej po nie sięgam. Gdyby żona włożyła je gdzie indziej, to straciłbym nerwy przed wypiciem wody. Dlatego skupiamy się na szczegółowej metodologii – tłumaczył.

Wiara w Havertza 

Nikt w klubie z Emirates Stadium nie oczekiwał, że Hiszpan od razu "zbawi" Arsenal, drużynę przez lata wyśmiewaną. Stworzenie dobrego zespołu wymaga czasu i... nakładów. I tak Kai Havertz kosztował 75 mln euro, a Declan Rice - 116.

W poprzednim sezonie Havertz strzelił najwięcej goli w Chelsea, a dobrze pamiętamy, że to właśnie on zdobył zwycięską bramkę w finale LM z Manchesterem City, w maju 2021. To prawda, ale by zostać najlepszym strzelcem rywala zza miedzy, potrzebował tylko siedmiu trafień. Irytował ciągle nieskutecznością. 

Arteta jednak ceni Niemca. Najpierw wystawił go na środku ataku w meczu o Tarczę Wspólnoty z Manchesterem City (ten wariant był później powtarzany), a z czasem pojawiła się dość nieoczywista koncepcja: Havertz jako środkowy pomocnik. Właśnie latem Granit Xhaka przeszedł do Bayeru Leverkusen, więc Arteta szukał następcy Szwajcara. 

Eksperci analizujący tzw. heatmapy szybko zauważyli, że Niemiec porusza się w tych sektorach, w których do tej pory znajdował się Szwajcar. Havertz wykonywał często niedostrzegalne przez laików zadania menedżera, ale nie miał imponujących liczb, więc zaczęła się nagonka. Koledzy dodawali mu otuchy. Pozwolili nawet na wykorzystanie rzutu karnego w meczu z Bournemouth. Trafił, ale wciąż brakowało goli z gry. 

Przełomem okazała się 13 kolejka Premier League. Od tego czasu strzelił cztery gole w pięciu meczach. Co istotne, wiedział, kiedy trzeba trafień najbardziej: zwycięski gol z Brentford, wyrównujący na 3:3 z Luton i dający bezpieczne prowadzenie 2:0 z Brighton. W tym sezonie były już mecze, po których Niemiec przewodził w różnych statystykach, co potwierdza wszechstronność: najwięcej kluczowych podań (przeciwko Luton), skutecznych odbiorów (Newcastle) i prób dryblingu (Lens). Ostatnie 4 mecze ligowe to 4 gole i 2 asysty. Po marazmie nie ma już śladu, teraz jest w szczytowej formie. 

Za ewolucją Polaka 

Jakub Kiwior miał kłopot z adaptacją w Arsenalu. Na początku stycznia londyńczycy przegrali w hicie FA Cup na Emirates z Liverpoolem 0:2. Pech chciał, że pierwszego gola stracili po strzale Polaka do własnej bramki. Przełom nastąpił 4 lutego, gdy nasz rodak zastąpił Ołeksandra Zinczenkę 

Kiwior zapewnia teraz spokój w obronie i choć nie jest usposobiony tak ofensywnie jak Ukrainiec, to ma już 3 asysty i gola, którego strzelił Newcastle. Arteta tchnął więc wiarę w Polaka i... wymyślił dla niego nową pozycję: 

Postanowiliśmy sprowadzić go wcześniej, mając świadomość, że grając na tak newralgicznej pozycji będzie potrzebował sporo czasu na adaptację. Na pewno nie miał łatwej sytuacji. Zacznijmy od tego, że nie dostał zbyt wielu minut. Zaznaczmy, że powierzyliśmy mu nową rolę: lewą obronę. Wyobraźcie sobie, że nagle przesuwamy Williama Salibę na bok defensywy i mówimy: "Jutro zagrasz na tej pozycji i zrób to, czego oczekujemy!". A Jakub temu podołał. Spisuje się coraz lepiej. Nabiera wiary we własne umiejętności, jest silniejszy fizycznie. Coraz lepiej rozumie swoją rolę. Naprawdę wygląda dobrze – tak menedżer recenzował Polaka na konferencji prasowej.

Arteta wie, że Kiwior to piłkarz o innym profilu niż Zinczenko i dlatego na lewej obronie gra zupełnie inaczej niż Ukrainiec. To nie znaczy, że gorzej. 

Imponujący rozwój Saliby 

Z kadry, którą Arteta zastał kilka lat temu, ostali się już tylko Gabriel Martinelli i William Saliba. Ten drugi tworzy znakomity duet środkowych obrońców z Gabrielem. W październiku 2023 "Transfermarkt" umieścił Francuza w jedenastce najbardziej wartościowych piłkarzy świata. 

Przypomnijmy ją (ustawienie z wahadłowymi): Courtois - Vinicius, Gvardiol, Dias, Saliba (70 mln), Saka (120 mln)- Bellingham, Rice (100 mln euro), Musiala - Haaland, Mbappe. Gabriel nie znalazł się co prawda w tym zestawieniu, ale podobnie jak Saliba jest "skałą" w obronie, a umie odnaleźć się też przy stałych fragmentach. Strzelił w tym sezonie właśnie po nich aż 4 gole. 

To specjalność całej drużyny, która ma 18 lub nawet 19 (różne źródła) trafień po stałych fragmentach, z czego 8 z karnych. Arteta za tę skuteczność dziękuje Nicolasowi Joverowi, czyli trenerowi od stałych fragmentów, którego namówił do przenosin z Manchesteru City na Emirates latem 2021. 

Gdy Arsenal strzela kolejnego gola po rzucie rożnym, to realizatorzy transmisji szybko wychwytują i pokazują widzom tego specjalistę.

Wyszydzany 

David Raya to pierwszy bramkarz Arsenalu, który obronił dwa rzuty karne w meczu Ligi Mistrzów. Przed meczem rewanżowym z Porto, w którym dokonał tej sztuki, ośmieszył czterech wykonawców jedenastek z 36... 

Arsenal obserwował od kilku lat tego hiszpańskiego bramkarza, bo Artecie bardzo na nim zależało. Ułatwieniem było to, że Raya ma świetne relacje z Inakim Caną, trenerem bramkarzy Arsenalu, który wcześniej szkolił ich w Brendford. Stamtąd Raya przeszedł do Arsenalu. 

Na początku sezonu menedżer londyńczyków zaskoczył wielu stwierdzeniem, że marzy o meczu, w którym zrobi zmianę bramkarza w trakcie gry, by realizować inne założenia taktyczne. 

Teraz Raya to... ostatni obrońca Artety, nowocześnie grający bramkarz, który musi być skupiony na kilku aspektach gry, a nie tylko na samym bronieniu. W bieżących rozgrywkach ma już asystę przy golu Gabriela Martinellego. Szybki wyrzut umożliwił Brazylijczykowi zdobycie bramki w derbowej rywalizacji z Crystal Palace.

Aaron Ramsdale, zmiennik Rayi, dostał szansę w meczu z Brentford i to z jego winy padł gol Yoane’a Wissy. Po tym sezonie Anglik ma więc odejść z Arsenalu, gdyż przegrał rywalizację o miejsce w bramce z Rayą. A przypomnijmy, że jeszcze nie tak całkiem dawno więcej zwolenników miał Ramsdale. To po grudniowym meczu z Luton spadła na Rayę fala krytyki (4:3 dla Arsenalu). 

Mikel Arteta wziął wtedy w obronę bramkarza: – Straciliśmy dziś trzy gole, co jest dużym rozczarowaniem. Musimy bronić lepiej jako cała drużyna. Nie obwiniajmy teraz nikogo, tak nie należy postępować. Z pewnością mogliśmy zachować się lepiej w dwóch sytuacjach.

Teraz Raya jest pewnym numerem 1, a Ramsdale będzie musiał szukać szansy gdzie indziej. Dodajmy jeszcze, że zaszkodziła mu chyba publiczna deklaracja, iż nie nie jest w stanie skupić się w meczu przez dziewięćdziesiąt minut.

Fascynacja Rice'a 

Przed sezonem Declanem Ricem interesowały się największe kluby w Europie: Bayern Monachium i Manchester City. Pomocnik wybrał jednak Arsenal, a uzasadnienie tej decyzji musiało ucieszyć Artetę

Zafascynowała mnie perspektywa pracy z Hiszpanem. W dokumencie Amazona widziałem jego metody postępowania z piłkarzami. Jako trenera i psychologa. Zawodnicy pod jego kierunkiem robią kolejne kroki do przodu. To ułatwiło decyzję o wyborze Arsenalu – wyznał Rice.

Istotnie, Arteta znalazł idealny i brakujący element do pięknej układanki, jaką jest drużyna Arsenalu. Rice imponuje w odbiorze, ma duże walory w destrukcji, co jest naturalne dla klasowego defensywnego pomocnika. To jest nowocześnie grający pivot, który dokłada też sporo w ofensywie. 

Ma już 6 goli i 7 asyst, a najładniej przymierzył chyba w derbach z West Hamem. Nie cieszył się z gola, bo zanim trafił do Arsenalu, to grał właśnie w tym zespole i już wówczas miał uznanie ekspertów w Anglii. A teraz wręcz zachwyca, bo doskonale rozumie się z mającym większe doświadczenie Jorginho. 



Mikel Arteta
potrzebował trochę czasu i pieniędzy, by złożyć ciekawą drużynę, ale udało się. Wyszedł z cienia Guardioli, pokazał, że sam umie poprowadzić drużynę z dużymi aspiracjami. Baskijska myśl szkoleniowa ma się więc dobrze. 

Po przerwie na mecze reprezentacji, w ostatnim dniu marca, Arteta wróci na Etihad, gdzie starzy przyjaciele ze sztabu Manchesteru City stoczą bój, który będzie bardzo istotny w bilansie, przy wyłanianiu mistrza Anglii.

Bartłomiej Najtkowski

https://twitter.com/BNajtkowski

Tekst ukazał się także na stronie sport.tvp.pl

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej