Niełatwa jest ta praca trenera. Na pewnym kursie UEFA razem byli Xabi Alonso i Xavi Hernandez. Bask triumfuje w Bundeslidze i ma szansę na potrójną koronę (jeśli zdobędzie też Puchar Niemiec i wygra Ligę Europy), a Katalończyk po sezonie odejdzie z Barcelony. Jest bowiem wyczerpany i uznał, że to pomoże drużynie.

Alonso, w przeciwieństwie do kolegi, także przed laty wybitnego pomocnika, zachowuje olimpijski spokój. Rezygnuje z ofert, choć takie złożyły mu kluby, w których grał: Liverpool i Bayern. Woli kontynuować pracę w Leverkusen.

Skromni, pracowici, kreatywni, stanowczy i unikający sensacji - tacy zwykle są Baskowie. Teraz robią furorę jako trenerzy. W Anglii z powodzeniem pracują Mikel Arteta oraz Unai Emery, ale żaden z nich nie zachwycił swoją drużyną tak, jak Alonso w Niemczech.

Xabi Alonso: skazany na futbol

Rodzina nie pozostawiła mu wyboru. Ojciec grał w piłkę, jeden z braci również, choć drugi został sędzią. Xabi też wybrał futbol. W wieku 6 lat przeprowadził się z bliskimi z Barcelony do San Sebastian. Tam były znakomite warunki, by doskonalić technikę. Szczególnie na plaży Concha, gdzie często towarzyszył mu sąsiad... Mikel Arteta.

W Liverpoolu mają sentyment do Alonso i liczyli, że zostanie następcą Juergena Kloppa na Anfield, bo właśnie tam po raz pierwszy pokazał klasę na dużej scenie. Rafael Benitez wymyślił sobie "hiszpański" zespół. Bramkarz Pepe Reina, obrońca Alvaro Arbeloa, pomocnik Xabi Alonso, napastnik Fernando Torres.

Od początku imponował precyzją zagrań, a gol strzelony Newcastle z własnej połowy to majstersztyk. W pamiętnym finale Ligi Mistrzów w Stambule Liverpool triumfował po karnych, mimo że przegrywał 0:3. A tego arcyważnego gola wyrównującego strzelił właśnie Xabi.

Xabi Alonso: galaktyczny piłkarz, galaktyczny trener?

Latem 2009 roku Florentino Perez zbierał nową wersję Galacticos w Madrycie. Real sprowadził Cristiano Ronaldo, Kakę, Karimę Benzemę, Xabiego Alonso i... jego kolegę z Liverpoolu: Alvaro Arbeloę.

Łącznie kosztowali ponad 200 milionów euro. Alonso spędził potem na Santiago Bernabeu pięć lat. Niestety, w kolejnym zwycięskim finale Ligi Mistrzów w Lizbonie nie mógł zagrać, bo pauzował za kartki. A był to udany czas Alonso. Kibice Realu teraz widzieliby także Xabiego ponownie u siebie, ale muszą jeszcze trochę poczekać...

Latem 2014 roku przyjechał do Bayernu Monachium, a Toni Kroos zamienił Bawarię na stolicę Hiszpanii. Obaj skorzystali na tej wymianie. W Bundeslidze Xabi mógł pracować pod czujnym okiem Pepa Guardioli.

Jako piłkarz miał ponadprzeciętną inteligencję. Duet defensywnych pomocników w reprezentacji Hiszpanii tworzyli wtedy dwaj gracze, którzy widzieli więcej: on i Sergio Busquets. Xabi miał nawet pseudonim "Maestro", co jest nader wymowne. 

"Praca pod okiem Ancelottiego, Guardioli, Mourinho, Pellegriniego, Beniteza, Denoueixa, Toshacka, Olabe, Ziarrety i Clemente, czas spędzony w LaLiga (Real Sociedad, Eibar i Real Madryt), Premier League (Liverpool) i Bundeslidze (Bayern) upodabniają trenera Bayeru Leverkusen do... kameleona" – czytamy w "Marce".

Chodzi o wszechstronność, umiejętność adaptacji w różnych warunkach.

Fakt, że poznałem różne ligi, pozwala mi szybko się zaadaptować – powiedział zainteresowany.

Nieskłonny do pochlebstw Jose Mourinho komplementował tak swego czasu Xabiego:

Ma cechy, jakie musi mieć metronom. Jestem pewien, że kiedy zakończy karierę, to będzie świetnym szkoleniowcem, jeśli tylko zechce. Przypomina mi Pepa Guardiolę, gdy obserwowałem go z bliska jako zawodnika Był już trenerem na boisku – prorokował Portugalczyk. 

Xabi Alonso – gdzie trenował na początku?

Początki kariery trenerskiej

Najpierw podjął pracę z juniorami Realu Madryt. Zdobył z tą drużyną mistrzostwo Hiszpanii. Z czasem przejął rezerwy Realu Sociedad. W San Sebastian, dokąd wrócił po latach, spędził trzy sezony. Bilans: pierwszy od 60 lat awans do II ligi i... spadek.

To wtedy zwrócił uwagę szefów Borussi Moenchengladbach, Herthy Berlin i... Bayeru. Jednak twardo stąpał po ziemi. Poprosił dyrektora sportowego RSSS o przedłużenie kontraktu. Roberto Olabe bardzo się ucieszył, chciał bowiem, by Xabi jeszcze trochę tam potrenował.

Październik 2022, Alonso zaczyna pracę w Bayerze i... musi walczyć o utrzymanie. Reakcja kibiców jest stanowcza. Piszą list. Skarżą się na kłopoty mentalne zespołu i nie widzą w postawie piłkarzy utożsamiania się z klubem. To podziałało motywująco na drużynę.

A teraz kilka słów o innej sesji motywacyjnej. Gdy rozpoczął się sezon, to Xabi chciał tchnąć wiarę w zespół. Wyzwolić w piłkarzach sportową złość. Pokazał im fragmenty meczu z Elversbergiem z poprzedniego sezonu, gdy doznali zawstydzającej porażki z trzecioligowcem. Wzięli się w garść. Chcieli udowodnić, że to był wypadek przy pracy, a stać ich na wiele więcej.

W sieci można z łatwością znaleźć filmiki, na których Xabi idealnie podaje po przekątnej, uczestniczy w grze w "dziadka" lub tłumaczy Alejandro Grimaldo, jak należy z precyzją kopnąć piłkę z rzutu wolnego. Nie jest więc tylko teoretykiem.

Lepiej być piłkarzem czy trenerem? To dwie zupełnie różne role, ale wybieram grę w piłkę – powiedział w rozmowie z oficjalnym kanałem Bundesligi.

Jest też dobrym człowiekiem. Gdy Victor Boniface, nigeryjski napastnik Bayeru, wracał po meczach reprezentacji do klubu z kontuzją, to Alonso odwiedzał go nawet podczas badań. Zapewniał zmartwionego, że nie ma co się przejmować, bo niedługo wróci na boisko, a odpowiedzialność za wynik muszą w tej sytuacji wziąć na siebie inni.

Znakomity rozgrywający Florian Wirtz był oszczędzany w meczu z Werderem Brema. Pojawił się na boisku w 46. minucie, a i tak zdążył popisać się klasycznym hat trickiem. Nie ukrywa, że Alonso był dla niego wybitnym piłkarzem. Granit Xhaka też jest zachwycony Baskiem.

Wirtz, choć gdyby chciał, to na pewno mógłby zmienić klub po tym sezonie, nie ma takiego planu. Woli pracować pod kuratelą Xabiego. Obrońca Jonathan Tah myśli podobnie. Grę w lidze angielskiej prawdopodobnie odłoży na później.

Kibice są oczarowani efektami pracy trenera, a zwłaszcza postawą i lojalnością. Gdy tuż przed świętami wielkanocnymi ogłosił na specjalnej konferencji prasowej, że zostaje, to Leverkusen było w euforii. Można było nawet kupić szaliki z frazą "Dziękuję, Xabi". Hiszpan wszędzie podkreśla, że kibiców z jego drużyną łączy niezwykła więź emocjonalna.

 

Nicolo Schira zdradził, że Alonso chciałby przejść w 2025 lub 2026 roku do Realu Madryt po odejściu Carlo Ancelottiego. Na razie skupia się na Bayerze, który jest w grze o jeszcze dwa trofea. A w następnym sezonie pokaże się w Lidze Mistrzów w rywalizacji z potentatami. Podczas fety po przypieczętowaniu mistrzostwa Niemiec Xabi miał prosty komunikat do kibiców: "Chcemy więcej!".

Bayer Leverkusen: pierwsza maszyna Xabiego Alonso

Bundesliga ma swój urok. Przez ponad dekadę Bayern zdobywał co roku mistrzostwo Niemiec. Gdy przed rokiem Borussia Dortmund była dosłownie o krok od detronizacji rywala, to ich wpadka w ostatniej kolejce znowu zapewniła prymat Bawarczykom. Wystarczyło pokonać u siebie Mainz, a drużyna z Westfalii tylko zremisowała.

Z feralnymi meczami kojarzył się przez lata także Bayer. W maju 2000 roku miał tylko zdobyć punkt, by sięgnąć po tytuł w kraju i... przegrał z Unterhaching 0:2. To wówczas niezwykle ceniony w Niemczech Michael Ballack przyczynił się do ogromnego rozczarowania samobójczym golem.

Dwa lata później Bayer miał szansę na potrójną koronę, a w 11 dni przegrał wszystko: finały Pucharu Niemiec i Ligi Mistrzów. Z kolei w lidze, choć miał pięć punktów przewagi na trzy kolejki przed końcem, to poniósł dwie porażki i nie zdobył tytułu. Wtedy dużo mówiło się o Neverkusen. Od niedzieli to już jest zła przeszłość.

 

W tym sezonie Bayer pokonał Bayern 3:0. A teraz imponuje także liczbą kolejnych meczów bez porażki. Licznik wskazuje 43 takie spotkania. W ostatnią niedzielę drużyna z BayArena wyrównała wynik Juventusu z sezonu 2011/2012.

Dekalog Bayeru

Dziennik "Marca" podał 10 powodów, dla których Bayer położył kres monachijskiej dominacji w Bundeslidze. Warto je przytoczyć:

1. Hiszpański prezes Fernando Carro, który pracuje w Leverkusen od 2018 roku i powrót Simona Rolfesa na stanowisko dyrektora sportowego to składowe, które pozwoliły spiąć stabilny projekt.

2. Od początku pracy w Leverkusen Alonso pozostaje wierny tej samej formacji: 1-3-4-2-1.

3. Bayer to jedyna drużyna w Europie, która jest niepokonana we wszystkich rozgrywkach: 38 zwycięstw i 5 remisów w 43 meczach.

4. Strzelają najwięcej goli w topowych ligach: 123 w 43 meczach ligowych, pucharowych i Ligi Europy, średnio 2,8 na mecz.

5. Lukas Hradecky (19 straconych goli) jest zdecydowanie najlepszym bramkarzem Bundesligi. W ponad połowie meczów nie stracił bramki: 15 z 29 spotkań.

6. Alejandro Grimaldo (lewy wahadłowy) ma 11 goli i aż 16 asyst, to najlepszy wynik w Europie, a Jeremie Frimpong (prawy wahadłowy) popisał się 12 trafieniami i 11 ostatnimi podaniami przy akcjach bramkowych.

7. Grają do końca. W tym roku strzelili siedem goli, by uniknąć porażki lub wygrać w doliczonym czasie gry: Lipsk (3:2), Hoffenheim (2:1), Qarabag (2:2 i 3:2), Augsburg (1:0) i Stuttgart (3:2).

8. Granit Xhaka, pomocnik pozyskany z Arsenalu za 20 milionów euro, stał się nową wersją Alonso na boisku. Jest graczem z największą liczbą podań w czołowych ligach i stał się niekwestionowanym liderem.

9. Utalentowany playmaker Florian Wirtz (17 goli i 18 asyst) jest najbardziej "wpływowym" graczem Bayeru. Wrócił po poważnej kontuzji i zyskał status jednego z największych talentów w europejskim futbolu.

10. Do stycznia Alonso stawiał w zasadzie na ten sam skład, ale z czasem wzrosło znaczenie piłkarzy, którzy rozpoczęli sezon wśród rezerwowych (Piero Hincapie, Robert Andrich, Nathan Tella, Patrick Schick). Szeroka kadra była zatem kolejnym atutem. 

Xabi Alonso, podobnie jak Pep Guardiola, zaczynał od prowadzenia rezerw. Obaj, gdy zostali trenerami pierwszych drużyn w topowych ligach, to stworzyli znakomite zespoły. Katalończyk zachwyca od wielu lat, a wyczyn Xabiego prawdopodobnie będzie teraz płaszczyzną odniesienia dla innych.

Bartłomiej Najtkowski
Tekst wcześniej ukazał się na stronie sport.tvp.pl
https://twitter.com/BNajtkowski

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej