Wymęczony remis z pospolitymi wyrobnikami,rzemieślnikami, a dosadniej-najzwyklejszymi antyfutbolistami lub swojsko po prostu marnymi kopaczami powinien ostudzić rozpalone głowy kibiców płynących cały czas na fali euforii po historycznym zwycięstwie nad Niemcami.

[more]

Szkoci to dumny naród, lubią dmuchać w worek z podniesionym czołem, podkreślając doniosłość tego wydarzenia uroczym strojem, ale w kopaniu piłki się raczej nie odnajdują, lepiej wychodzi im gra na dudach właśnie, choć czasem i na boisku potrafią zalać sadła za skórę swoim rywalom, przedwczoraj takiego psikusa zrobili  naszym piłkarzom. Tym razem jednak bez konsekwencji, Niemcy bowiem sensacyjnie zremisowali z Irlandią w Gelsenkirchen, tym samym zachowując status quo jeśli chodzi o grupę B eliminacji do Euro 2016. Gordon Strachan po meczu stwierdził nie bez racji,że podział punktów powinien satysfakcjonować obie drużyny, Niemcy wszak punkty zgubili, zatem ten remis może być paradoksalnie nawet zbawienny w końcowym układzie tabeli,już dziś ustawia Polaków na kolejne tury tych eliminacji. Szkoci z kolei mogą jeszcze zrobić trochę szumu, piłkarze Joachima Loewa mieli być katami dla konkurencji, tymczasem na razie straszą samych siebie.

Szkoccy piłkarze są zadziorni, na boisku zostawiają dużo zdrowia, swoje cele starają się osiągać jak najprostszymi środkami, walczą do utraty tchu, przy tym zwykle grają przestrzenią, a nie piłką, do tego samego także bardziej używają serca i głowy niż umiejętności sensu stricto piłkarskiego. Między innymi dlatego ukuto określenie ''kick and rush'', by tą oto krótką frazą, a zarazem jakże treściwą, objaśnić wszem i wobec na czym polega szkocki, a szerzej wyspiarski futbol w klasycznym wydaniu. Kibic może sobie wybrać, czy trzymać kciuki za ambitnych dryblasów, czy jednak wspierać rozpuszczonych artystów, którzy nie zawsze mają motywację, by walczyć z całych sił. Poświęceniem i determinacją Szkoci nadrabiają swoją piłkarską niższość wobec nawet niezbyt mocnych nacji takich jak Polska. Przy tym nie kalkulują, nie dmuchają na zimne, nie zapobiegają porażkom kunktatorstwem, tylko próbują stawiać trudne warunki rywalom. Gordon Strachan nie ma ludzi zdolnych do gry w piłkę ładnie i bez zarzutu, o walorach artystycznych nawet nie wspominając, Szkoci będą grać topornie, ale idą małymi kroczkami do przodu, są na etapie odważnego atakowania, w starciu na Stadionie Narodowym mieli ''pęknąć'' przed naszą reprezentacją i rozpaczliwie odpierać szturm naszych graczy, ale szturmu nie było, co więcej, Szkoci momentami zawstydzali wybrańców Adama Nawałki pod względem organizacji gry pozycyjnej.

Niektórzy uważają, że Adam Nawałka sporo ryzykuje, rzucając do boju dwójkę napastników. To śmiałe posunięcie w każdej chwili może obrócić się przeciw trenerowi, tym niemniej mało kto rozumie, że na podstawie liczby nominalnych snajperów nie powinno się mierzyć mocy ataku. Armaty są dwie, ale działo jedno, bo obaj piłkarze nie grają w jednej linii, są oddaleni od siebie, zatem siłą rzeczy jeden musi podawać, a drugi strzelać. Nie zawsze to wychodzi, więc trudno zrozumieć laurki dla Nawałki z tego właśnie powodu. W starciu ze Szkotami mieliśmy zresztą najlepszy przykład takiej gry, mocno poturbowany Robert Lewandowski został całkowicie zneutralizowany i nie ma co się dziwić, bo tak bywa często, że jeden z dwójki napastników ma mniej więcej taką samą liczbę kontaktów z piłką, co bramkarz. Przeciw Niemcom Lewandowski świetnie wywiązywał się ze swojej roli, to on asystował przy drugim golu strzelonym przez Sebastiana Milę, Szkoci nie pozwolili mu na wiele.

Arkadiusz Milik wczoraj akurat nie zawiódł, miał trochę więcej miejsca na boisku w związku z pieczołowitym kryciem Roberta Lewandowskiego, którego rzeczywiście nakryto czapką, Milik jednak w przeciwieństwie do asa Bayernu nie dał się wziąć w obroty. Nie zadzierał też nosa, nie wodził oczami za piłką z założonymi rękami, tylko ganiał za nią jak niezmordowany. Był wszędobylski, harował jak wół, oczywiście czasami znikał z pola widzenia, ale potem z powrotem się ujawniał, płatając figla zdezorientowanym Szkotom. Mógł mieć więcej niż jednego gola na koncie, ale nie narzekajmy, ten jeden był na wagę złota, chociaż początkowo wydawało się, że młody napastnik tym golem ocalił tylko biało-czerwonych przed kompromitacją.

Niestety gołym okiem widać, że reprezentacja Polski nie ma w swoich szeregach człowieka od zadań ''kreacyjnych'', organizatora gry w ataku pozycyjnym. Przy okazji powstaje pewien paradoks, otóż skoro trener Nawałka stawia na dwóch napastników, dlaczego daje grać parze defensywnych pomocników? Przecież jedno drugie wyklucza, czasami Grzegorz Krychowiak umie ładnie rozegrać piłkę, ale to za mało, może w takim razie Sebastian Mila powinien grać w wyjściowym składzie? W meczu ze Szkocją popisał się genialnym zagraniem przeszywającym obronę Wyspiarzy, którego nie powstydziłby się zapewne nawet takie tuzy jak Xavi czy Andres Iniesta. Gol nie padł, ale i tak zapachniało piłkarską magią. Rok temu samego siebie przeszedł Waldemar Fornalik, który postawił na trójkę defensywnych pomocników, Nawałka zdecydował się wystawić dwóch, a w dzisiejszej piłce standardem jest jeden w wyjściowym składzie. Polscy trenerzy jednak wciąż się wahają, może są mądrzejsi od swoich kolegów po fachu z Madrytu czy Barcelony? Proszę potraktować to śmiertelnie poważnie, bo Jerzy Engel się obrazi.

Drużyna Adama Nawałki nie gra może rewelacyjnie, ale to zrozumiałe. Nakreślone schematy i automatyzmy muszą się zazębić, Nawałka i jego współpracownicy pracują nad tym niestrudzenie. Pierwsze efekty już widać, ale to są zalążki. Nawałka ma pewną wizję i pomysł na reprezentację, pytanie kiedy ją wdroży? W tym momencie najważniejsze jest, że nasi piłkarze wreszcie walczą do upadłego, dają z siebie wszystko, kiedyś było z tym różnie.

Oczywiście poza ''polską'' grupą grano w całej Europie, ale też w innych zakątkach świata. Na kontynencie azjatyckim swoje mecze rozegrała Brazylia i Argentyna, a także Urugwaj. Tak się składa, że w każdej z tych potyczek wsławili się ekspiłkarze Barcelony, Leo Messi, Neymar i Luis Suarez. Brazylia pokonała 4:0 Japonię, a cztery gole strzelił Neymar, piłkarz który liczy sobie zaledwie 22 lata ma już imponujący dorobek strzelecki, kiedyś prześcignie być może nawet legendarnego Pele w stawce najlepszych goleadorów Canarinhos. Luis Suarez wbił dwie bramki Omanowi, niektórzy mówią, że jest w formie, ale na jakiej podstawie podkreślana jest jego eksplozja? Oman? Część z was nie wie pewnie gdzie leży ten kraj. Leo Messi również nie próżnował, strzelił dwa gole Hongkongowi i zaliczył asystę. Na boisko wszedł pół godziny przed końcem meczu, a spotkanie zakończyło się wygraną Albiceleste 7:0. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Hongkong jest enklawą Chińskiej Republiki Ludowej, czyli państwem w państwie, Chiny nie są potęgą futbolową,a co dopiero jakiś odłam tego gigantycznego skądinąd państwa. Toć to przecież drużyna podwórkowa! Pędząca komercjalizacja futbolu powoduje, że piłkarscy potentaci tułają się po typowych ''wygwizdowach'', ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że kibice rozpływają się nad barcelońskim trio, nie bacząc na rywali naprzeciwko którym ono stanęło. Gran Derbi tuż tuż, a wszyscy myślą, że w meczu z Realem Madryt owo trio zakasuje drużynę Carlo Ancelottiego, ale skąd ta pewność? Japonia, Oman, Hongkong-doprawdy iście doborowe towarzystwo.

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej