Zgiełk wokół Złotej Piłki budzi mieszane odczucia. Plebiscyt, który w ostatnich latach rozrósł się jak śnieżna kula i zostawia ślad w świadomości przeciętnego kibica, traci swój prestiż, zamieniając się w konkurs piękności, gdzie siła medialnego oddziaływania deprecjonuje skalę boiskowych dokonań. Dla piłkarzy o powierzchowności antygwiazdorskiej i stosunkowo niskim statusie medialnym Złota Piłka jawi się w sferze marzeń. Z przykrością trzeba przyznać, że szanse na zwycięstwo mają tylko gracze z upodobaniem pchający się na afisz.

[more]

Popularność Xaviego Hernandeza jest pojęciem względnym, w Hiszpanii to piłkarz powszechnie znany i lubiany, ale dla kibiców od święta śledzących zmagania w lidze hiszpańskiej postać z drugiego szeregu, człowiek nieraz pomijany, mimo iż wskazane by było chylić mu czoła. Doszliśmy do tego stopnia abstrakcji, że piłkarz z absolutnego topu, kiedyś jeden z kluczowych trybów maszyny oblężniczej, za sterami której zasiadał Pep Guardiola umyka uwadze zwykłych kibiców, będąc bohaterem rozważań jajogłowych trenerów i wytrawnych wielbicieli piłkarskiego kunsztu. Xavi w Barcelonie dorobił się statusu gwiazdy, postaci dla klubu emblematycznej, to żywa legenda na Camp Nou. Gra tam od 16 lat, ostatnio wiele się mówi o tym, czym mógłby się zająć po zakończeniu kariery, która wybiła ostatni akord. Xavi marzy o funkcji trenera Barcelony, osobiście uważam, że byłby to wielki błąd, Barcelonie wszak potrzebny jest człowiek z otwartym umysłem, który nie będzie ślepo zapatrzony w ograniczającą Katalończyków tiki-takę. Xavi to niestety apologeta, ale to temat na zupełnie inną opowieść. Xavi przez lata odpowiadał za organizację gry w barcelońskim gwiazdozbiorze, jego zagrania doskonaliła zdolność do rozsądnego szafowania własnymi umiejętnościami, to znaczy Xavi nigdy nie uciekał się na siłę do oszałamiających podań czy strzałów, techniką popisywał się, gdy był na to najlepszy moment. Swego czasu osiągnął 98.procentową celność podań, co do dziś jest absolutnym rekordem, a w dobie całego zastępu piłkarzy efekciarskich z manią tworzenia spektaklu bez względu na okoliczności, on był w jakimś sensie pragmatyczny. Stawiał na jakość swoich zagrań, mimo iż sympatię zjednuje artyzm, który Xavi demonstrował dość oszczędnie. Dziś widać jak ważną był postacią dla Barcelony w chwili największego wzlotu, kiedy zespół święcił triumfy, Xavi wespół z Andresem Iniestą stanowił centrum zarządzania drugą linią. Obecnie pomoc jest najsłabszą formacją w klubie z Camp Nou.

Andres Iniesta również nigdy nie znalazł uznania w oczach szerszej publiczności i-co najważniejsze-elektorów Złotej Piłki. Zawsze w cieniu Leo Messiego, tylko raz był na ustach całego świata piłki, jego gol w finale mundialu w RPA na moment spolaryzował futbolową rzeczywistość. Iniesta wpisał się do panteonu największych gwiazd, trafił do galerii sław, przełamując najgłębszy hiszpański kompleks, czyli posuchę na turniejach rangi mistrzowskiej, ale na nic to się zdało, Złotą Piłkę i tak sprzątnął mu sprzed nosa Leo Messi.

Przez uwielbienie do Leo Messiego niektórym do głów strzeliła perspektywa wiecznego nagradzania geniusza z Argentyny, tymczasem rywalizację z Leo chcieli nawiązać inni znakomici gracze. Kompetencje części głosujących można jednak zakwestionować. Jeśli Adam Nawałka nominuje do trójki najlepszych Edena Hazarda, po co brać pod lupę wybory selekcjonera San Marino? To jest po prostu jawny kabaret starszych panów, w dodatku pod auspicjami skorumpowanej do cna FIFA.

W tym roku w kontekście Złotej Piłki wymienia się nazwiska Ronaldo, Messi, Neuer. Trójkę pretendentów wyłoniono w wyniku głosowania przedstawicieli 207. federacji zrzeszonych w FIFA. Faworytem jest Ronaldo, ale rozmyślając nad jego kandydaturą, mamy wiele podtekstów. Kiedy rok temu Joseph Blatter zainicjował kampanię promocyjną na rzecz Leo Messiego, Ronaldo się oburzył. Doszło do tak absurdalnej sytuacji, że szef FIFA się przed nim kajał i przepraszał. Ronaldo ma obsesję na punkcie rywalizacji z Argentyńczykiem, jeden z hiszpańskich dziennikarzy odkrył, że potajemnie nazywa go ''motherfucker'', czy jego kompleksy osiągnęły apogeum? Trudno powiedzieć, w każdym razie, gdy przed rokiem odbierał statuetkę dla najlepszego piłkarza świata, wybuchł płaczem, to była oznaka ulgi, z jaka odetchnął. Messi nie traktuje nagród indywidualnych jako priorytetu, dla niego najważniejsze są sukcesy zespołowe, a Złota Piłką to tylko pewien substytut, nieraz nagroda pocieszenia. Tak było podczas mundialu, gdy odebrał ten laur.

Przyjęło się, że Złotą Piłkę rozdzielamy między dwójką fenomenów z Portugalii i Argentyny, co jednak gdy do ich korespondencyjnej walki wtrąci się ktoś spoza piłkarskiego kosmosu? W tym roku Złota Piłka wywołuje mnóstwo kontrowersji. Manuel Neuer, który przebił się do trójki najlepszych zdaniem Macieja Murawskiego zrewolucjonizował futbol, jego brawurowe wyjścia do piłki mogą imponować, niektórzy określają go piłkarskim libero, ale problemem Neuera jest to, że w najważniejszym meczu poprzedniego sezonu zaliczył fatalny występ, puścił cztery gole w starciu z Realem o finał Champions League. Wtedy, gdy miał drużynę ratować, zrobiono z niego miazgę. Spektakularne interwencje przeciw dzielnym Algierczykom to jednak nie jest żadna okoliczność łagodząca, sensacją było to, że Afrykanie przez 120 minut stawiali opór silnym jak nigdy Niemcom.

Dla Cristiano Ronaldo też nie ma przebacz. Na mundialu był największym antybohaterem. Niektórzy uważają, że zawiódł, bo koledzy mu nie pomagali, ale przecież kandydat do miana najlepszego piłkarza świata powinien w pojedynkę radzić sobie znakomicie. Leo Messi potrafił wyciągnąć Argentynę z opresji w meczu z Iranem, kiedy drużyna słaniała się na nogach, Ronaldo we wszystkich spotkaniach nogami tylko powłóczył. W finale Champions League na pocieszenie dano mu wykonać rzut karny, by nie zanosił się płaczem. W całym meczu był apatyczny, jakby śnięty. Jego radość po tym golu była obscenicznym gestem triumfu. Nie można się tak zachowywać. W finale Copa del Rey Ronaldo na boisku nie było. Poza tym w kryterium Złotej Piłki zawarty jest zapis o postępowaniu fair play, Cristiano lubi symulować i się z tym nie kryje. Że sędziowie mają kłopot ze wzrokiem, pada jak rażony prądem. 61 goli to wynik niewiarygodny, ale czy karcenie słabeuszy jest warte Złotej Piłki? Oczywiście, kiedy na koniec sezonu Primera Division drużyna miała nóż na gardle, Ronaldo oddał piękny strzał przewrotką w meczu z Valencią, ratując cenny punkt, tak więc absolutnie nie był tylko katem dla maluczkich, ale jednak tych meczów o dużym ciężarze gatunkowym, w których był MVP, było tyle co kot napłakał.

Leo Messi na mundialu był obok Angela di Marii najlepszy w ekipie Argentyny, nie prezentował swojego optymalnego poziomu gry, ale i tak doprowadził Albicelestes do finału, gdyby miał więcej szczęścia, mógł stać się bohaterem tego meczu. Jednak Manuel Neuer wygrał z nim pojedynek. W lidze hiszpańskiej zawodził strasznie, jak cała drużyna. Jednak na koniec roku pobił dwa rekordy, jeden- Telmo Zarry, tym samym stał się najlepszym strzelcem w historii PD, drugi-Raula Gonzalesa, został numerem jeden na liście strzelców wyborowych Champions League. Poorany kontuzjami i nieludzką dawką meczów, wymiotował na boisku, z humanoida przedzierzgnął się w cherlaka. Paradoksem jest jedynie, że najsłabszy sezon Messiego jest porównywany z najlepszym Ronaldo, to pokazuje jak wysoko zawiesił sobie poprzeczkę Argentyńczyk.

Mnie tylko dziwi dlaczego pomija się Yaya Toure, który był niekwestionowanym liderem MC, strzelił ponad 20 goli, drużyna z Etihad zdobyła tytuł mistrzowski. Również Angel di Maria zasłużył na trochę więcej, w finale Ligi Mistrzów był najlepszy na boisku, na mundialu dorównywał Messiemu, we trójkę z Mascherano trzymali w ryzach drużynę Alejandro Sabelli. Krzyczącą niesprawiedliwością jest lekceważenie tych świetnych piłkarzy, ale wszystkich nie można docenić. Miejsc na podium jest tylko trzy, Złota Piłka jest sprawą subiektywną i nasze rozważania niczego nie zmienią. Na końcu i tak wygrywają medialne kolubryny.

Copyright © 2024 - Sport okiem młodego adepta sztuki dziennikarskiej